Miał rano wstać, ale nie zadzwonił budzik. Jak wielu ludzi świeżo robote dostał, się nie smuci, Na nie ogarze mija po drodze twarze. Jedzie do tyry a ma uśmiech jakby szedł na plaże. Dostał uścisk dłoni i spakowane rzeczy, Który raz go wyjebali, nie wie, browar podleczy. I kupił i otworzył pod sklepem, A z lewej podbija pies I daje mandat ze szczerym uśmiechem. Wraca do domu, może by zadzwonił jakiś ziomuś, Ale zgubił już w tym roku, Chyba z siedem telefonów. Mówi sobie " Ni Chuja, pojadę kupie nowy". Autobus gotowy tylko bilet mu wypadł z głowy. Nagle kontrola, wychowanie, Warszawa wola. Wypierdolił kotła. Galeria jest bliżej coraz. Kupił telefon z tej ostatniej pensji, By mógł dzwonić za pracą i do kogoś przekręcić. Wraca do domu, sprawdzoną linią autobusu. Może ogarnie se na wieczór w kredo trochę suszu. Jedzie spokojnie, a z prawej dwóch tych samych typów, Co go goniło bez biletów w godzinach szczytu Wypierdolił z trzy kotła. Tak po raz drugi, Uciekał przez ulice tak że wypadły mu szlugi. I czekaj, usłyszał plusk. Stanął bo go ścięło z nóg, Telefon co kupił leżał kurwa w studzience już. Wpada w niego chamisko, Do wozu, głowa nisko. Dwa dni na dołku , ile w plecy. Partaczy wszystko!Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.