Jadę z kumplem taksówką słuchając jazzu, Liczę bez snu już czwartą noc, Jest 4:44 I myślę, że bliscy na bank teraz śpią. Luba sięga po telefon, Brak wiadomości, jak tłuczone szkło, Taksówkarz, weź podgłoś muzykę, Bo sumienie przyszło odebrać mi głos. Nocne dyskusje podpalam jak Reichstag, W myślach jej dłonie na lycrach, Boże, chcę, kurwa, swój k-pax, Gdzie będę sam. I lubię to czuć, gdy piję życie Do ostatniej kropli zmęczenia, Do dna podniebienia, gdy Ciebie nie ma, Bo dzwonisz czwartą noc, a nikt nie odbiera.
[Zwrotka 2: Rover] Uśmiech, gdy budzę się rano, jest jesień, A liście są szare jak popiół, I czuję, że związek to nie to samo, Co pieprzyć się z Tobą i co noc dzielić pokój. Stajesz przede mną jak ułani pracy, Bierzesz co los rzuci jak krupier, Zamykasz drzwi akurat, gdy krzyczę, Że ja i Ty musimy stąd uciec. Patrzą na nas Ci wszyscy wokół, Krzyczą, że żyje jak dzieciak, Dla nich poziom ryzyka na maksa To dotąd do dna dać się przelecieć przy świecach. Jestem z Tobą nawet wtedy, Kiedy słońce stopi złoto uczuć, Więc zrób jeden krok za krawędź I stając w powietrzu zastygnij w bezruchu.
[Zwrotka 3: Rover] Nie uwierzysz ile niebo ma kolorów nocą, Purpura granatu oblepiona miodem, Ktoś łapię za rękę i ciągnie na after, Gdzie rozcinam dłonie o jebany półschodek. I czuję jakbym ścisnął serce na miazgę, to twoje, Rozpierdalam życie za twoje, Za dużo szczęścia jak Forrest, Za głupi by złamać kręgosłup, wychodzę. A światło witryn przykleja twarz, Jak kolorowe konfetti, Otwieram drzwi miasta i czuję strach, Co po ludziach obok rysuje pastele mięśni. I szukam zaczepki jak śmierci, Rzucam związek jak ręcznik, Czuję, jakby z nas uleciał czas I że tylko ktoś nowy na pozór podklei metki. Więc chwytam ją za szyję, Ona w twarz wbija paznokcie I zanim ogień ust połączą sople, W jej oczach zobaczę Ciebie i pewnie się cofnę Dysproporcje, dysproporcje, dysproporcje, dysproporcje...Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.