Kupiłem kwiatek, wódkę i Carmeny, w łazience przesiedziałem cały dzień. Widziałem jak wspaniale się rumienisz, gdy inne chichotały: "a... to ten"
Adapter w kącie grał, dzwoniły szklanki, ty w oczy mi patrzyłaś ufnie zbyt. Czekałem, aż się zmyją koleżanki, już nie pamiętam, czy mi było wstyd.
Dziś kiedy myślę o nas, Ruda, coś za gardło chwyta mnie. Czy mogło nam się udać? Kto to wie...
Nazajutrz wiedział cały akademik, że my, to znaczy ty i ja, no wiesz... Być może gdybym umiał to docenić, zrozumiałbym co myślisz szepcąc: "bierz".
Lecz póki co, cudownie nam się żyło, gdy nagle, ot tak sobie, dałaś znać, że chciałabyś mieć papier na tę miłość, to chyba wtedy się zacząłem bać
Dziś kiedy myślę o nas, Ruda, coś za gardło chwyta mnie. Czy mogło nam się udać? Kto to wie...
Dokładnie o co poszło- nie pamiętam, Zwyczajnie jakoś minął nam ten szał. I tak od dawna miałem konkurenta, Cierpliwie czekał- dostał czego chciał...
Ty też masz chyba wszystko, czego chciałaś: Futerko z norek, kiecka od Chanell... Podziwiam gościa za to, jak się stara, o środki, które zdobią jego cel.
I kiedy cię spotykam, Ruda to wraca jak zły sen: czy mogło nam się udać? Bo ja wiem?Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.