One chodzą we śnie i trącają w bok. Czasem budzę się. I wiem kto tu był. To miłości me, ledwie zaznaczone, czy...? Czy tylko lśnienie ich? Co, z nimi dziś? Nie wiem czym to było. A skoro było, czym to jest? Dzisiaj gdzie, pomieszkują, gdzie? Gdzie misje swoje mają? Gdzie biorą kęs do ust? Czy im niesie kto, jakbym niósł, jakbym ja, jakbym jaśmin im niósł?
Sam idę, Paryż, Paryż. Musée d'Orsey i noc. Was widzę rozostrzone, oprawione w ciekłe szkło.
One chodzą w tłumie i skręcają w bok. Czasem idę tam. I wiem kto tu był. To miłości me, dawno utracone, czy...? Czy tylko mknienie ich? Co, z nimi dziś? Wiem już czym to było, a skoro było czym to jest, dla nich, czy wspominają mnie? Czy światy ocalają? Czy łamią je jak chrust? Czy im szepcze ktoś, tam do snu, jakbym ja, szum Sekwany im niósł?
Sam idę, Paryż, Paryż Musée d'Orsey i noc was widzę rozostrzone, oprawione w ciekłe szkło.
Sam idę, Paryż, Paryż Musée d'Orsey i noc was widzę rozostrzone, oprawione w ciekłe szkło.Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.