Było to nocą w porze żniw, gdy śliczny jest łan pszenny - w księżyca jasny blask wśród niw, wybrałem się do Annie. Niepostrzeżenie mijał czas, aż się zgodziła wdzięcznie, gdy poprosiłem tylko raz: Odprowadź mnie przez jęczmień!
Błękitne niebo, ucichł wiatr i księżyc opromieniał, a jam ją zgodną, chętną kładł wśród łanów, wśród jęczmienia. Wiedziałem, miłość łączy nas z pierwszego już wejrzenia więc całowałem raz po raz wśród łanów, wśród jęczmienia.
Pszenicy łan i łan jęczmienia prześlicznie się zieleni; noc szczęsna, nie do zapomnienia wśród łanów z moją Annie.
Zamknąłem ją w uścisku splot, jej serce biło w drżeniach. Szczęsne to miejsce było, ot, wśród łanów, wśród jęczmienia. Lecz na ten księżyc i gwiazd moc, co noc tę opromieniał - i ona wciąż tę pomni noc wśród łanów, wśród jęczmienia.
Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa. |
|