Upał roztapia granice miasta gęste powietrze nabrzmiewa w palcach zakład fryzjerski kiosk środek rynku pot kombatanta na kołnierzyku wystaje słońce ksiądz który w sercu żyje miłością trwa na zydelku szukam zapałek wstaję z wysiłkiem wolno zapalam gaz pod czajnikiem
wdowa przed kioskiem wyjmuje portfel bierze gazetę kładzie pieniądze odwraca głowę patrzy i wtedy fryzjer z kieszonki wyciąga grzebyk kombatant zmierza w stronę zakładu słyszy jak fryzjer strzepuje fartuch siada w fotelu wypycha kanty lecą do szklanki wiórka herbaty
okno zakładu rynek jak z wosku powietrze w bramie sprzedawca w kiosku wdowa na szyi poprawia chustkę kombatant widzi fryzjera w lustrze gołąb na oknie trzymam łyżeczkę nabieram cukier zakręcam wieczko para z czajnika leci na szybę przekręcam kurek i nic nie widzę
wycieram okno potrącam szklankę fryzjer schylony nad kombatantem upuszcza pędzel cofa się cisza kombatant właśnie przestał oddychać słońce za rynkiem z przyzwyczajenia przy kioskiem jeszcze brakuje cienia obok zakładu wdowa z torebką ksiądz na zydelku ogarnia wiecznośćTeksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.