Co by było, gdybym zniknął w tym momencie, Gdybym zamknął oczy, by już spoczywać na wieki. Życie nie jest takie proste jak niektórym się wydaje, Czasami już nie chcę wracać, zginę na tym co kochałem. Proszę o nagrobek, z moją wymarzoną Gixą, Zginął śmiercią tragiczną, tylko tyle chcę, to wszystko. Czasami człowiek nie daje rady, tak jak w tym momencie, Wsiadam szybko, zapłon, gaz i przeciągam na odcięcie. Obroty rosną szybko, te maszyny jak i serca, To ten moment gdy zostawiam wszystko z tyłu, niech to spieprza. Już mam dość wszystkiego, znów kolejne wymuszenie. Już mnie to nie dziwi koleś, bo ten świat to nie mój eden. Znów brakuje mi Ciebie, kolejny raz obwiniam siebie, Topiąc smutki w alkoholu słyszę ziomek, dobrze będzie. A to wszystko gówno prawda, to wszystko chuja warte, Przesadzając z procentami zagłębiam się w to jeszcze bardziej.
Co by było, gdybym zniknął w tym momencie, Gdybym zamknął oczy, by już spoczywać na wieki. Życie nie jest takie proste jak niektórym się wydaje, Czasami już nie chcę wracać, zginę na tym co kochałem. x2
Pytasz skąd ta nawijka, jak Ty ziomek piszesz teksty? Piszę prosto z serca, te emocje są najszczersze. Chodź szczerości wokół brak, taki jest ten świat, Dołujący track, bębniący bas i wokal, brat. Zakładając słuchawki odcinam się od rzeczywistości, Tej szarej i udawanej, pełnej fałszywości. Bez pohamowania złości, jeszcze nie dość Ci? Jeszcze wiele przejdziesz, uwierz, mnie to boli. Kolejny wieczór spędzam nad tymi kartkami. Bo robię to dla siebie, a Ty hejterze zamilcz. Znowu nachodzą mnie myśli o sensie istnienia, To jak ciężkie grzechy, którym nie ma przebaczenia. Już mam dość milczenia, przelewam to wszystko na papier, Ja też mam marzenia, choć ze mnie niszowy raper. Osiągnę swe cele dopiero gdy wyjdę na swoje, Zapamiętaj te słowa, wspomnisz kiedyś o mnie, koleś.
Co by było, gdybym zniknął w tym momencie, Gdybym zamknął oczy, by już spoczywać na wieki. Życie nie jest takie proste jak niektórym się wydaje, Czasami już nie chcę wracać, zginę na tym co kochałem. x2
Ten kawałek ma upamiętniać me starania, Siedząc nad zeszytem wysyłam do Boga błagania. Choć pewnie go nie nie ma, bo gdyby był to by dopomógł, Tracę tylko wiarę w siebie, nadzieja umiera, ziomuś. A czas leci tak szybko, godziny, dni, miesiące, Lecz to nie goi ran, to przyzwyczaja, proste. Wiem, że wszyscy zapomną, lecz kilu zapamięta, To dla nich lewa w górę, ja na Was będę czekał. Choć czekam teraz tylko na pierwsze oznaki wiosny, By przekręcić do oporu i kolanem trzeć o szosę. Dom nie popiera pasji, nie ma chyba nic gorszego, Bo nie mam nawet wsparcia by kupić coś większego. Choć będą ciągle mówić to jeździć nie przestanę, Bo to jest pewna część mnie, nierozłączalny kawałek. I choć miałbym przez to odejść, to nie widzę w tym nic złego, Rap i motocykle, to jest dla mnie coś pięknego.
Co by było, gdybym zniknął w tym momencie, Gdybym zamknął oczy, by już spoczywać na wieki. Życie nie jest takie proste jak niektórym się wydaje, Czasami już nie chcę wracać, zginę na tym co kochałem. x2Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.