Pod okiem okien oddech wydechowych rur dziś wchodzę na drogę w głowie szumi natłok bzdur mi za krokiem krok jest, ale puls ciągle nierówny jak mogę umyć głowę z myśli niefortunnych to mojej medytacji forma, w blasku zębów na bilbordach, w czerni ludzi na przystankach, pod ostrzałem spojrzeń myję się brudem tych ulic, droga do mnie wciąż się tuli suną myśli czyszczą umysł w rytmie wciaż obcego miasta
Chmary chmur fruną z ponurą obietnicą, że zmory wrócą z deszczu nawałnicą ludzkie potoki płyną gdzieś, nogi do przodu niosą mnie miasto spaliną krztusi się i dusi Ciebie teżTeksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.