Was było trzech aniołów w koronach krwawych ogni, byliście zbrodniom podobni śnionym w nawach kościołów i byliście jak harfy pół-boże, pół-śmiertelne, jak gromy niepodzielne, a pełne niepokoju. Ja byłem jeden, czysty, nie naznaczony grzechem, was było trzech aniołów - trzy wiary wiekuiste. A był to świt. Wiał wiatr. Tabuny drzew się rwały spośród sodomy małych do nieznajomych spraw.
A pełno było boju na ziemi i w obłokach. Was było trzech aniołów, a wiara za wysoka.
A pełno było krwi na ziemi i w obłokach, w sercu ciemność i trwoga, w ustach milczenia krzyż.
Wtedyście ręce wznieśli i tak palców nakazem na klęsce mnie przykuli, na trumnach - ciemnym głazem.
I stoję tak wśród wiatrów, wśród śnieżyc, gdzie pochody wygnańców i narody, po których ślady zatrą burze, gdzie grzmoty dziejów, gdzie tylko śmierć nadzieją,
i stoję tak, i czekam na dłoń, na głos człowieka.
O, jest was trzech aniołów. Ja jestem jeden, czarny jak ciemny ptak cmentarny, wydarty snom na poły, na poły w krwi poczęty, w krzyż na poły zaklęty, zimny, niepokochany.
I milczy świat, i toczy przez nieporadne oczy kolumny groźnej ciszy, bryły krwi i mozołu... Nikt nie wie, nikt nie słyszy, że było trzech aniołów.Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.