Ref. Połóż karty na stół, albo znów przełknij tylko ślinę. Patrz w jeden punkt, albo zmów zdrowaśkę na siłę. Za błędny ruch oddasz tu wszystko o czym śniłeś. Nie licz na cud, tylko tchórz kończy tu na linie.
Związki- wiesz, byłem słaby z chemii. Lepsze to niż być dobrym z matmy no i dzielić kreski. Wnioski- kilka mądrych jak i tępych, chłopcze. Niech kurwy żrą fetę, aż zaczną srać proszkiem. Donde, kolejna płyta, Rafał zalicza comeback. Nie, że 'mogłem' wrócić. Musiałem, nie 'mogłem'. Ku chwale ciągle, trzymamy stale formę. Właśnie palę to co zwę ostatnim mostem w tej wojnie. Tracisz pracę, dom przez chlanie. Kończy się pacierz, znajomi mówią 'Amen'. Ja Ci wybaczę. Inni? Niedoczekanie. Wybaczę Ci, bo sam raz przegrałem. Gdy stary mi zdechł byłem smutny, co jest? Smutny, że nigdy mu już nie przypierdolę. Gdy straciłem dom ziomy wzięły mnie pod skrzydło. To czysta karma, to hip-hop, tak wyszło. To życie pisane krwią, rozgrzane iskrą. Dwadzieścia pięć lat w tym gównie, tak wyszło.
Ref. Połóż karty na stół, albo znów przełknij tylko ślinę. Patrz w jeden punkt, albo zmów zdrowaśkę na siłę. Za błędny ruch oddasz tu wszystko o czym śniłeś. Nie licz na cud, tylko tchórz kończy tu na linie.
Rozstania, zawsze po nich melanż dawkuję. Rozdania, nie zawsze dama jest z królem. Pochłania mnie to co sam konsumuję. To dramat znów dla ludzi być chujem. Idę dalej, krzyż na barkach, świt nas zastał. Kolejny dzień w pracy, po pracy piszcz jak bałwan. Jakaś ona dzwoni, ktoś na fonii, Bo na wizji nic mądrego, od tego miałem stronić. Trzeci legal, chuj. Nie wyrzekam się snów, Ale gdzieś biegnę, dalej uciekam, gnój. Miałem kilka stów, ostatni tydzień z górki. Dzisiaj ostatni szlug, dzisiaj się idzie wkurwić. Dni się pierdolą z mózgiem w separacji. To chory tydzień- patrz, same poniedziałki. Profilaktycznie jestem w piździe chyba. Profilaktycznie jestem w piździe, wybacz. Chyba nie mam co ukrywać, mogę odkryć swe karty. Tyle mam ile jestem sam warty. Heh, taki pastisz..
Ref. Połóż karty na stół, albo znów przełknij tylko ślinę. Patrz w jeden punkt, albo zmów zdrowaśkę na siłę. Za błędny ruch oddasz tu wszystko o czym śniłeś. Nie licz na cud, tylko tchórz kończy tu na linie.
Byłem młodym talentem, mam być skończonym żulem? Znów na ostrym zakręcie. Poczekaj, zaparkuję. Poczekaj, ktoś mi truje. Ostatni sos na szmulę. Na chuj mi te kino, na chuj róże, te jej róże? Trochę dłużej, wiesz przepali mi się grzejnik. Kiedy we łbie niewdzięcznie drąży jakiś termit. Życie, znów na trasę, fajny patent. Chcę za kilka z tych tras, jak nas własny (?). W tym cyrku czuję się jakbym tańczył po kwasie. Sraj na randki z Rafałem, bierz poranki z kutasem. I te fanki na czasie, my wiemy jest smutno. Bo mamy MMA, znów bijemy się z wódką. I każdy nie jest sam, do picia weźmie lustro. I krzyczmy głośno. Co? Gówno jak Grubson. Konsument sumień, ja nadal tu stoję. Albo padnę na ryj, albo wyjdzie na moje, pierdolę.
Ref. Połóż karty na stół, albo znów przełknij tylko ślinę. Patrz w jeden punkt, albo zmów zdrowaśkę na siłę. Za błędny ruch oddasz tu wszystko o czym śniłeś. Nie licz na cud, tylko tchórz kończy tu na linie.Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.