Słyszę pusty krzyk, mówię, że mam dość, widzę tylko drzwi, czuję tylko złość. Za nimi ktoś czeka namiętnie, do zobaczenia wkrótce u Ciebie w piekle. x2
Droga mamo, uciekłem, w domu się pozmieniało, nie mówiłaś mi o wczoraj, dlatego jutro chuj dało. Gdy spadałem na dno, gdy wstawałem sam wciąż, wytarłem szmatą buty, nazwano ją moralność. Gdzie przyjaciele? traciłem lub odchodzili sami, rap dał mi tysiące, ale zniszczył organizm. Kiedyś chciałem skończyć z tym gównem w jednej chwili, ale marzenia miałem dłuższe niż winy. Alkoholizm, nie do mnie, mówiłem to codziennie, ale polej mi proszę, bo mi się trzęsą ręce. Kac? jaki kac? wreszcie to skumaj Rafał, gdy pijesz przez dwa lata, to nie masz kurwa kaca. Kobiety? trudny temat i głupi schemat, bo gdy mam wartościowe, to je na kurwy zmieniam. Twarze bliskich są już tylko nieznajome, skończymy w piekle bezczelnie liżąc smołę.
Słyszę pusty krzyk, mówię, że mam dość, widzę tylko drzwi, czuję tylko złość. Za nimi ktoś czeka namiętnie, do zobaczenia wkrótce u Ciebie w piekle. x2
Praca? rzuciłem już kilka, każdą w moment, aby żyć jak bezdomny i jeść za pożyczone. Potem grałem koncerty, aż trasę chujnia wzięła, została szafa ciuchów i zamiast mózgu melanż. Związki? psułem, rozwiązań brak przy jednej, jakbyś zawiązał supeł i odciął mi dwie ręce. I wtedy nie patrzyłem, czy wolne, czy zajęte, a gdy mówiła 'chodź' po prostu za nią szedłem. Ćpunem chyba nie byłem i chyba już nie będę, choć nigdy nie mów nigdy, gdy Ci posypią kreskę. Moje życie to ich życie, moje upadki to karma w ich pyskach, mogę psy nakarmić. Im dalej gruntu, bliżej szaleństwa, mała, ciągnie w nieznane, nie mów, że nie wiedziałaś my piszmy krwią, łzami, resztą hańby chore pamiętniki, ludzi nienormalnych.
Słyszę pusty krzyk, mówię, że mam dość, widzę tylko drzwi, czuję tylko złość. Za nimi ktoś czeka namiętnie, do zobaczenia wkrótce u Ciebie w piekle. x2
Nigdy nie byłem wzorem, wzorem? to abstrakcje, czymś Ci imponuję? kurwa to masz fajnie. Na butach błoto kolejnych skreślanych, zmieszanych z nim ludzi, oplutych. zbluzganych. Pijar? chuj w pijar,mamy koncert, znów piję, gdy chcę to rzygam, wybacz nic na siłę. Ktoś mówił, że chce dojść, gdzie ja jestem i budzić się codziennie w zupełnie innym mieście. I... nie czuć miłości, nie wiedzieć czym jest szczęście, brak szacunku sceny, pierdole go nie chcę. Tylko brat płonie w oczach ten ogień, sumienie zbyt ciężkie, wiecznie zimne dłonie. Ty patrz jak tańczę, pisz książki o błaźnie, chcesz wyjątkowości? troche jej we mnie znajdziesz. Patrz jak patrzę, ludzie się odwracają i tak nienawidzisz mnie ciągle tak samo.Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.