Myślał o niej, gdy miał ją przy ustach Ból rozsadzał skronie, cicha autodestrukcja Za oknem deszcz, tańczyli w kałużach Póki nie przyszedł sen, bo świt im nie ufał Kwaśny smak jej szminki, tanie drinki Na ręku sól, jutro walentynki W sercu bunt, wcale nie chciałem dziwki Pomyślał, co? przecież życie to dziwka Deszcz, parapety mokną wciąż Szukał łez, wykończony kaszlał krwią Ile to może trwać? nieszczęśliwa miłość Po chwili jedno drugie czule przytuliło Ucieczka w nicość, kolejny łyk Łyk szczęścia, cykuta, chce wbić do żył To abstrakcja, trucizna mekką była Spowodowała nałóg, to nie heroina
Ona i on, jej głos, smak ust Jej krok, jej wzrok, be-be-be-be-bez słów Zanim powiesz kocham zastanów się głębiej Nie pytaj kim była, spytaj kim sam jesteś x2
On myślał o niej wieczorem - groteska Gdy nadchodził ranek zazwyczaj jej nie chciał Zimna była, najlepsza suka Mówisz co chcesz, a jej nie trzeba słuchać Cierpliwa, ta jedyna wśród kobiet Upijacie się sobą, jesteś w niej, ona w tobie Płynie w żyłach, pytasz - co ja robię? Rano ubierze się, wyjdzie, to szalone Romans? nie, to trwały związek Kochasz ją, pomaga ci zabić fobie Pocałunki plus ciepło w żołądku Szybki seks w myślach, to czterdziestka w końcu Gdzieś na końcu języka tyle pytań Nie każde jest ważne jak ona się nazywa Ślina odrzuca ją samą pożądając Sióstr egzotycznych jak awokado
Ona i on, jej głos, smak ust Jej krok, jej wzrok, be-be-be-be-bez słów Zanim powiesz kocham zastanów się głębiej Nie pytaj kim była, spytaj kim sam jesteś
Nie wierz kobietom, ja dziś widzę więcej Każda z nich ma robaczywe serce x2
Chciał dotykać piersi tej meksykańskiej dziwki Zdjąć stringi, patrzeć jak jej całe ciało błyszczy Czerwień szminki mieszać z krwią z wargi Nadgryźć ją delikatnie, czuć słony smak krwi Wziąć cytrynę, popatrzeć w oczy Kruszyć lód na piersiach, być w niej, Boże drogi Zakochał się tak jak kilku przed nim Choć kilku z tych kilku czas ewidentnie skreślił Kochankowie dziś niepotrzebni On ich spotka w grobie na koniec tragedii Rozmawiał z nią, mówiła - będzie dobrze Witał kwaśny smak życia i smak wody morskiej Urodzony by być wolnym, w sumie Ktoś tak ironicznie napisał mu na bluzie Było za późno gdy przejrzał to, zrozum Ta miłość wszystkich wokół wpędza do grobu
Ona i on, jej głos, smak ust Jej krok, jej wzrok, be-be-be-be-bez słów Zanim powiesz kocham zastanów się głębiej Nie pytaj kim była, spytaj kim sam jesteś
Nie wierz kobietom, ja dziś widzę więcej Każda z nich ma robaczywe serce [x2]Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.