1.Wstaje znowu szósta otwieram oczy przykryty kołdrą wiszącą w nocy zdyszany zmieszany brakuje mi tlenu lecz w ciemności sie gubie widok Asteków szary ten dzień okno mi to podpowiada nie chce na to patrzeć czarny kot,marazm lecący w dół tak można powiedzieć zmieszany z żywiołami magicznym zderzeniem Arka Przymierza w moich myślach siedzi podnieść sie nie moge za cieżkie są powieki kiwam sie raz w jedną raz w drugą stronę lunatyk do moich drzwi stuka szelest parszywej zmory kaszel dobija,głód coraz większy brakuje tu celu w moim istnieniu kameleon zamknięty w ciasnym pomieszczeniu zmienia kolory i nie brak mu wytrwałości krzycze pomocy!
Opat cie wyciąga z tej czerni każdy mnich jest przysłowiowym Merlin dostrzec co nie odkryte to prawda kartoteki zagubiona dusza tułaczka na wieczność stęki
2.Gdy już po południe picie kawy dopełnienie zero fantazjowania szczęśliwe me sumienie komety astralne przychodzą to łba dziwu kiedy wkońcu to sie skończy-odpowiadam cicho Rekonstrukcja jak u robota chce sie zmienić nie potrafie to za silne pożadanie naszej sfery Aplikacja nasz world już tylko milczy moje usta też rozumiemy sie bez apetytów wilczych Tytuły zaszczyty mojej kawałku mapy indeks wyryty na ciele przeklęte popiersie Minatoaur przeniesiony do labiryntu chce sie wydostać lecz nie znajduje tego szyfru zanim meduza szkarada mityczne stworzenie zamienia nas w kamień roczne odkupienie Pasmo tych porażek z walką o przetrwanie my tu jesteśmy,całym sercem wyjeżdzamy na surivale
Opat cie wyciąga z tej czerni każdy mnich jest przysłowiowym Merlin dostrzec co nie odkryte to prawda kartoteki zagubiona dusza tułaczka na wieczność stęki Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa. |
|