1.Każdy mi mówi,że to była szansa ja tego nie czułem trudno moja strata czemu chcecie mnie swatać nierozumiem zajmijcie sie swoim własnym życiem aniołowie stróże ona na mnie tylko patrzy-nie szukam tego światło widziane to jest problem tych metod zamiast normalnie przyjść i zacząć gadke ona schowana w liściach czai sie z samplem decyzji nie podjeła znów ja mówie dość ile można czekać przypadłość mówi na wskroś Stado tych psia mać naukowcych mnie szuka nadchodzą z buta,wieszają druta a zanimi głosu struna Pierwszy i ostatni raz taki jestem zmęczony szukać igły w stogu siana to dla mnie kłoda u nogi Więc napewno jak wytrzeźwieje z tego snu przywita mnie kochanka rozebrana w dół
Bo ja szukam prawdziwej miłości chce codzień rozmawiać z nią o złości chce być z nią bez żadnej litości chce wierzyć dla niej w dusze po całości chce być oddany w swojej okazałośći miejący wielkie marzenia w bliskości chce budzić sie wiedzący co mnie czeka niech sie zacznie to już abym nie zwlekał
2.Zacznijmy jeszcze raz jak wcześniej bawicie sie mną dziewczyny jak padlinożercy mięsem a ja nie z tych jestem roślinożercą szczery do pomocy a nie krwiążerczą bestią stan umysłu mam taki a nie inny rozumiem świat bez słów moi mili radze w sobie życiu chociaż lekko nie ma wiem to po krótce sielankowa cela gra mi w moim organiźmie ta uwaga mam na celowniku Roberta Harta wokal słysze,syczy w moich uszach zaczyna sie wbita do pokoju Busha Coś mi już odbija to przez ciepło serca spalony dom za miastem to słona cena daj mi tego albańskiego zielska Edi rama płyne na fali jakby ostatni raz grała gitara
Bo ja szukam prawdziwej miłości chce codzień rozmawiać z nią o złości chce być z nią bez żadnej litości chce wierzyć dla niej w dusze po całości chce być oddany cały w swojej okazałośći miejący wielkie marzenia w bliskości chce budzić sie wiedzący co mnie czeka niech sie zacznie to już abym nie zwlekał
Finał tego dzieła jest przygnebiający Karuzela z której sie wypada wzrok przejmujący Taka satyra ośmieszyć,zgnoić wielka chwila Zeus w książce przechwytywany stężona postrokroć siła Liczymy w tym wymiarze na automatyczne szczęście Cisza jak makiem zasiał skacowane miłosierdzie Latem wakacje napewno będzie lepiej damy poczuć tą moc natury elfiej ukryci jak pumy czekamy na ofiare a to my złapaliśmy ten haczyk widzenie umożliwiają fotoreceptory To słowo nie dla przeciętnej głowy rozróznianie barw to nasza domena ale w najważniejszych chwilach-tylko strzelać! nawilżane oczyszczane podczas mrugania zastanówmy sie dobrze jesteśmy w stanie coś jeszcze zdziałać?
Bo ja szukam prawdziwej miłości chce codzień rozmawiać z nią o złości chce być z nią bez żadnej litości chce wierzyć dla niej w dusze po całości chce być oddany cały w swojej okazałośći miejący wielkie marzenia w bliskości chce budzić sie wiedzący co mnie czeka niech sie zacznie to już abym nie zwlekał Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa. |
|