[Zwrotka 1: Quebonafide] Ten system wmawia ci, że masz poczekać, tłumaczę przekaz Wysiadam pod starą szkołą z nowego mercedesa, dzieciak Na szyi grubsza kieta niż mój dziekan, eureka Ten sam, który przestrzegał, żebym nie odleciał Nie czas jeszcze, bezpieka mnie nie będzie uczyła żyć Zero przewózki, ale teraz jestem VIP I wbijam kły w podziemie, scenę i tak dalej Jestem selfmademanem, biznesmenem, supermanem, upss... Chyba się zagalopowałem Ale jest taka faza, że nawet Shazam nie wie, co jest grane Jest taka faza na wygrywanie Słodki Jezu, za długo targałem na krzyżu te gorzkie żale Pół dzieciństwa miałem jedną parę spodni i to hobby Nie chodziłem głodny, ale czasem czułem gorszy od nich Parę akcji, które odjebałem, ktoś czasami wspomni Telefony do duchownych, byłem niewiarygodny Niewiarygodnie głupi, stosownie niestosowni A czas leci jak na jedynce wóda przez dozownik W głowie szumi tylko "To ci się nie uda, młody" "To ci się nie uda, młody"... Nie, to mi się uda, odbij!
[Refren: kartky] To za te wszystkie noce bez ceny I loty, których wtedy chcieliśmy, teraz nie chcemy (nie) Za wszystkie kłamstwa, których nie znamy Za każdy dzień, który sprawiał to, że znowu spadamy (ha) Za każdą chwilę, której zabrałaś sens I każdy oddech, który dawał nadzieję na letni deszcz Zabiję wszystkich, zanim poczujesz dreszcze Temperatura łez, ja chcę jeszcze i jeszcze
[Zwrotka 2: Quebonafide] Powiedziałem parę zbyt łatwych słów, parę zbyt trudnych Wiem, ile można zepsuć w ułamek sekundy Jestem sumą kilku przeżyć i rozkmin A wszystko co mam to tylko zbiegi okoliczności Hah, żyję w półamoku Nie wiem, czy drżę przed jutrem, czy to te dłonie na Dualshocku Może powinienem poszukać lokum, tyry i dróg swych Żeby się ustabiliii... a chuj z tym Nadzieja umiera ostatnia tutaj gdzie mieszkam To matnia, bo perspektywa umiera pierwsza A chcę wyrwać z niej fanty czy koła Ten biznes ma moją lwią część; mantykora Skojarz, od zawsze postęp to logos Od za małej bluzy z za dużym logo Po luksusową marynarę Burberry na miarę, zapach Herrery Zegarek od Beurera, bangery od Raya i Cher i cheri lady Rozumiesz mnie? Świat jest mój, więc niech daje mi to czego chcę To dobra pora by wziąć w ręce życie Tak wygląda krajobraz po Eklektyce Jem słodycze i myślę o niczym, czując gorycz Nawet nie chcę słyszeć, ile mogłem zrobić do tej pory Już. Ile mogłem zrobić do tej pory już
[Refren: kartky] To za te wszystkie noce bez ceny I loty, których wtedy chcieliśmy, teraz nie chcemy (nie) Za wszystkie kłamstwa, których nie znamy Za każdy dzień, który sprawiał to, że znowu spadamy (ha) Za każdą chwilę, której zabrałaś sens I każdy oddech, który dawał nadzieję na letni deszcz Zabiję wszystkich, zanim poczujesz dreszcze Temperatura łez, ja chcę jeszcze i jeszcze Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa. |
|