[Koma] Nie igraj z ogniem kiedy chcesz uniknąć poparzeń To ciąg dalszy zdarzeń, ciąg dalszy wrażeń Ciągle sobie wierny Tak jak Stallone żyje na krawędzi Igrać z żywiołem, właśnie to mnie nęci Na to nie brakuje chęci Czas nieubłaganie pędzi A nowe rzeczy się dzieją Sytuacja jest nieprzewidziana jak Spec Sparzysz się, jeżeli ocenisz źle ją Jest mało tych, którzy dobrze zrobić to umieją
Ref.: Nie igraj z ogniem kiedy chcesz uniknąć poparzeń Wystarczy jeden błąd, to wszystko gdy płomień jest blisko Nie igraj z ogniem kiedy chcesz uniknąć poparzeń To ciąg dalszy zdarzeń, ciąg dalszy wrażeń
[Koma] Można uważać to za błąd, jak kto woli Tak jest, że czasem sytuacja wymyka się z pod kontroli Nieświadomie robimy coś co innych boli Na błędach uczymy się życia, jak aktor swojej roli Każda chwila nas szkoli Ta była kolejną, której zapomnieć nie będę mógł nigdy na pewno Dzień jak co dzień, wieczór, dobra zabawa Nie spodziewałem się, że rano będę musiał błędy naprawiać Wcześniej kawa, aby na imprezie mieć dobre obroty Piwo zmieszane z szampanem zapowiada kłopoty Dobra muzyka, dobre drinki działały jak narkotyk Jedna z szalonych nocy w samym centrum Europy Wszystko szło w dobrą stronę Właśnie kończyłem kolejną Coronę W głośnikach Barry White przeplatał się z Jacksonem Wszystko zlewało się w jedno, każdy człowiek wydawał się klonem Piwo skończone, w objęciach procentów czułem się jak pionek Tak to bywa, byłem zalany jak Atlantyda Próbowałem wstać, lecz horyzont dziwnie się kiwał Chciałem upolować sztukę jak Killera Ryba Po wypiciu trunków zachciało mi się pocałunków Nie było ratunku, nie było trudno się zdecydować Była piękna jak Pola Raksa, czułem się jak Cassanova Odważny jak Armia Krajowa wypowiadałem słowa Język się plątał, do dziś nie pamiętam o czym była mowa Nie mogłem się kontrolować, ważne było jedno Zaspokoić żądze i odkryć całe jej piękno Rączki pracują, kolejne tajemnice poznać próbują Prawie do nieba wzięłaś mnie, Piasek tak by to ujął Kilka słów dla złapania oddechu, kilka uśmiechów Potem dalej po zakazany owoc w objęcia grzechu Umysł odłączył się od ciała ja Słowacja od Czechów Na schodach pod klubem Gwint Było wygodnie jak w Holiday Inn Nie musiałem znać kodu PIN Żeby ją odblokować Była na wszystko gotowa, nie mogłem tego zmarnować Nie musiałem się stresować, wystarczyło proponować Nie spodziewałem się, że tak łatwo będzie propozycje przyjmować
Ref.
[Koma] Nikt nie jest święty Dość długo trwały momenty dozwolone od osiemnastki Świat wydawał się piękny Nagle za plecami słowa Oztrego i Dychy Koma jak jest? W porządku jak najbardziej należytym Wracasz z nami? Nie zostanę jeszcze chwile Zapatrzony w jej oczy jak Jay-Z w Alliyah Sie żyje, trzecia trzydzieści Nikt nie ma ochoty zasnąć w połowie drogi do jej domu Powoli robi się jasno, świta Do tej pory twarz ciemnością okryta Staje przede mną w całej okazałości Brak powodów do radości Bez wątpliwości jedna z większych pomyłek mego istnienia Poczułem wyrzuty sumienia Zaczęła szukać czegoś w kieszeniach Daj mi swój numer, upojenie alkoholem znika Jestem w szoku, nawet nie umiem jej imienia odczytać Dla młodego alkoholika w takich momentach życie traci sens Z pewnością nie wyglądała jak Tyra Banks Ach, co to był za dzień Raczej koszmarny sen Po co się tak spiłem Dlaczego się tak pomyliłem Potem się odwróciłem, nie wiedziałem jak to skończyć Nie igraj z ogniem, Koma ciąg dalszy nastąpi
Ref. x2 Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.