Pieski szczekają, karawana jedzie dalej Zapach nocy usypia twoją czujność w stadzie Uśpiony alert, zmysł wzroku oraz węchu Niepomoże wyczuć nadchodzącego powoli lęku Mając kosę w ręku, ukrytą w rękawie Przemierzam ulice w nocy myśląc o krwawej zabawie Jestem coraz bliżej, czuję ten dreszczyk emocji Wtedy, kiedy nożem zawadzę o czyjeś kości Jestem w pełnej gotowości, jak nocny łowca Zbliżam się do domu wysuwając czubek ostrza Pukam do drzwi. Kto tam? Mówię sąsiad znienacka Nachodzi dom po nocach, otwiera mi Twoja matka To pułapka, zagadka skurwysynu Dlaczego to trafiło Ciebie? Do okoła tyle syfu Jest już za późno, przychodzę po swój haracz Łapię ją za mordę żeby głośno nie krzyczała Jedno pchnięcie wystarcza żeby szarpać się przestała Zamykam drzwi od środka z ciekawością kogo spotkam Mijam korytarze domu szukając swego pokoju W myślach odegranie sceny jak z brutalnego horroru Nikt nie wie co i komu tak bezżadnych świadków wokół Za dwa tygodnie znajdą jej zwłoki w przedpokoju Przychodzę narobić gnoju zupełnie jak po swoje Jeszcze się nie spodziewasz że skończysz na prosektoryjnym stole Wjeżdżam do środka, widzę twoją postać Właśnie spełniam twój największy koszmar Rozpacz, widzę ją w oczach Jesteś bezbronny, takiego Cię chciałem dostać Pchnięcie ostrza rozpierdala przełyk Dławisz sie krwią, konwulsje, drżenie rąk Czas wynieść sie stąd, jeszcze podpis krwią na ścianie I jak gdyby nic, opuszczam twoje mieszkanieTeksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.