Idę sobie zamaszyście i opada ze mnie życie jak jesienne liście. Jakie liście? - dębu, brzozy, topoli, ale to boli.
No cóż? było kilka miłości i trwoga, i noce bezsenne, było dużo tkliwości i złości, wszystko zmienne.
No i lecą liście, liście, a każde: imię. Powiedz je uroczyście, wymień.
Ach, nie! To już nagie gałęzie chwytliwe. Kiedy serce i myśl na uwięzi, jak być szczęśliwym?
I ostał się pień nagi, nad nim zamieci kłąb. Odwagi! To ja - dąb.Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.