On nie zalicza tego do miłych wspomnień Cały czas siedzi mu w głowie ślad po niej W jego umyśle cały czas jest zaklęta Ona pewnie juz go w cale nie pamięta Poznali sie dawno w jakimś nocnym klubie Niezbyt ciekawym przy nieciekawej muzie Myślał, ze będzie dla niego jak muza dla artysty Myślał, ze będą sobie bardzo bliscy Widzieli to wszyscy, tylko nie on jeden Mówili mu wszyscy to nie dziewczyna dla ciebie Lecz on widział eden, zaślepiło go jak błysk Wszyscy chcieli by ten czar wreszcie prysł Znikł, lecz problem nie był taki prosty Niczym przejście w przepaści gdy ktoś już spalił mosty On coraz bardziej angażował się, ona wcale Czul ze znalazł szczęście, a był samotny jak palec Stale powtarzał, ze bardzo sie kochają Mówił że osądzają ją lecz nie znają Latał gdzieś wysoko, wysoko w chmurach Myślami był daleko, daleko jak uran I po pewnym czasie cos zaczęło sie dziać Ona zbyt często zajęta i cos nie chciała sie śmiać On niczego nie świadomy tylko trochę przygnębiony Wierzył jej na słowo lecz czul sie osamotniony Bo ona poświęcała mu coraz mniej czasu Czul jakąś pustkę jak bit bez basu I pewnego dnia gdy chodnikiem sie snuł Przeszło mu przez myśl, obudził sie ze snu Stanął na ziemie, postanowił z nią pogadać Poszedł ja odwiedzić po drodze minął sąsiada Gdy juz był pod jej klatka zadzwonił domofonem Nie działał, więc postanowił wejść na gore do niej Chciał by było jak dawniej, wszedł z zaskoczenia Poczuł gorączkę jak temperatura wrzenia Nigdy nie pomyślał by źle o swoim aniele Ona zdradziła go z jego najlepszym przyjacielem
Trzy różne historie, a jednak podobne Życiowe wydarzenia, które łączy ten sam problem Nie zawsze możesz polegać na swych zmysłach Do wszystkiego jednak trzeba zachować dystans
Gdy spotkasz ją, chcesz od razu by była twą dziewczyna, Tą jedyną, na tle której wszystkie inne giną Zastanawiasz się, co jej stroi oczy Usta z tobą czynią, ona jest tą boginią ze snu O czymkolwiek nie pomyślisz ona w głowie pojawia się znów Myślisz co za cud, aż brak na to słów Zapamiętaj to pierwsze spojrzenie Ono ma duże znaczenie jak z backhandu uderzenie Niesie zauroczenie jak wiatr Mówisz nie opuści nas...
Nieświadomy o przyszłości stanach jeszcze nie wie Że ta rana się otworzy i popłyną z niej krwi strugi Gdy minął rok jeden i drugi, ona nadal cie kocha, szanuje i lubi Miłości twa czar, dziękujesz Bogu za ten dar Złączeni w dwie połówki tworzące jeden element Miłość od pierwszego spojrzenia - ewenement Nadchodzą cienie w postaci lalek Wyobrażasz sobie akcje jak z niemieckich bajek Potem tak działasz - już masz ranę Dużo krwi wylanej, zero szans na poprawę Miłość tłuczona jak sto szklanek Choć z głębi serca chcesz poprawy, Ona cie kocha, lecz zostawi
Trzy różne historie, a jednak podobne Życiowe wydarzenia, które łączy ten sam problem Nie zawsze możesz polegać na swych zmysłach Do wszystkiego jednak trzeba zachować dystans
Mówiłem: "usiądź", ona stała i patrzyła w marmur Prosiłem: "zostań", mam przecież Vivę i Cartoon Bo nie raz już w powietrzu czuć było Prêt-à-porter Gdy szła ulicą, mijając moją eskortę Jak transformer dla niej chciałem się zmienić Niech bije teraz światło z jej pięknych źrenic Mówiła: "nie licz na razie na trwały związek" Bo wiesz, na dłuższą metę tu tutaj rządzą pieniądze" Mówiłem: "Ok, dobrze może jakiś kupon Lotto Kupię Ci wtedy kwiaty i będzie dobrze, słonko" Tak naprawdę to ja chciałem dać jej dom na Bahamach Bylibyśmy szczęśliwi jedząc razem śniadania No i może by tak było, gdyby nie jeden fakt, że Lubiła z pewnym gościem chodzić na melanże Umawiała się z nim na co drugie popołudnie Wtedy wyglądała pięknie, dla mnie tylko schludnie I skończyły się sny o cudownych chwilach Gdzieś zniknęły imprezy i upojny chillout Ja patrzyłem wstecz nieubłaganie czas mijał I tak wszystko to na nic, bo na minusie jest bilansTeksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.