Niejeden dobry chłopak przekręcił się od dragów Niejeden trafił na jakiś chujowy nałóg Stoczył się pomału Tylko na chuj poszedł do piachu, ja się pytam na chuj Ludzie odchodzą ja też odejdę Zniknę tak nagle jak World Trade Center A póki co to chcę skończyć happy endem Realizować plany każdym następnym koncertem Bo jestem tu i jakiś czas jeszcze będę Wkurwiał sąsiadów swoim hi-fi sprzętem Poczułeś puentę to się przekonasz Projektanci, Łona usłyszysz jeszcze o nas A kiedy skonam do myślenia da ci puenta Nie zapominaj, o zmarłych pamiętaj
To zawsze dzieje się za wcześnie Ból rozrywa serce i chociaż w to uwierzyć nie chcesz Rany zabliźnią się, te największe Weź w płuca powietrze, bo to ma sens
To zawsze dzieje się za wcześnie Ból rozrywa serce i chociaż w to uwierzyć nie chcesz Rany zabliźnią się, te największe Weź w płuca powietrze, ktoś wciąż tu jest
Kiedy patrzę w swoje oczy To bardzo jest mi przykro Perspektywy przyszłych dni Nieodwracalnie znikną wokół nie ma nic Gaśnie zapalony znicz Przetrwać to dawać radę by żyć Chcę podporą być wesprzeć cię dobrym słowem Gdy rodzinny horyzont skraca się o połowę Chciałbym znać odpowiedź Móc wskazać wytyczne Ból przytłacza logikę Po prostu milczę Wers zagłusza ciszę, daje światło Tym co na sercach noszą bliznę Niesie nadzieje w chwilach Gdy nic nie jest oczywiste Zakres ludzkich istnień Zmówię cichą modlitwę Żebyś wiedział, że tutaj jestem Byś wiedział, że o tym myślę i podzielam twój ból Kończąc tym krótkim listem
To boli, nie mówię, że nie Ale ból można znieść, można przyzwyczaić się wiesz można tez rozdrapywać rany Obijając się o cztery ściany 24 godziny na dobę być jak pijany Ci których kochamy odeszli Ale nie zostaliśmy sami póki Mamy tu kogoś dla kogo oddychamy Dzisiaj nie załamany zapalam świece Dla tych co odeszli, dla tych co są tu jeszcze Wtedy kiedy przeklina się wszystko Zapomina się szybko co jest ważne i co trzyma nas blisko siebie Ten ból to zaskoczenie wyrywa serce z piersi gdy trafia prosto w ciebie Tak jak ja wtedy ty teraz w to nie wierzysz że czas rany uleczy, bo twój ból jest świeży poczekaj, wytrzymaj, oddychaj głęboko Ci którzy odchodzą w jakiś sposób wciąż są z tobą
To zawsze dzieje się za wcześnie Ból rozrywa serce i chociaż w to uwierzyć nie chcesz Rany zabliźnią się, te największe Weź w płuca powietrze, bo to ma sens
To zawsze dzieje się za wcześnie Ból rozrywa serce i chociaż w to uwierzyć nie chcesz Rany zabliźnią się, te największe Weź w płuca powietrze, ktoś wciąż tu jest
Codziennie tracę jeden dzień bezpowrotnie W starciu z tą, która w końcu mnie dotknie I choć istotnie zapominam o niej Ona nagle tuż obok przypomina mi o sobie dotykając kogoś Towarzysząc mi z rosnącym uporem Zastępując ciszą słowa niewypowiedziane w porę Trudno o poręcz skoro tak ciężko o dowód Że istnieje coś poza końcem na końcu tych schodów Trzeba przyjąć to pamiętając o tych których serca już nie biją Bo póki pamiętamy oni żyją Wciąż dając nam obraz tego że ci, których kochamy odchodząc od nas Zostają w nas samych Będąc gdzieś tam i gdzieś tu równocześnie Szkoda, że was nie ma, dobrze, że jesteście
To zawsze dzieje się za wcześnie Ból rozrywa serce i chociaż w to uwierzyć nie chcesz Rany zabliźnią się, te największe Weź w płuca powietrze, bo to ma sens
To zawsze dzieje się za wcześnie Ból rozrywa serce i chociaż w to uwierzyć nie chcesz Rany zabliźnią się, te największe Weź w płuca powietrze, ktoś wciąż tu jestTeksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.