[P.O.] Ty chyba nie masz sumienia, dajesz wisieć mi na linie Dajesz połknąć milion prochów, utonąć we własnej ślinie Niech zginie, on i tak już nie miał po co żyć Niech minie, innym będzie łatwiej bez niego niż z nim S jak stan, który mnie ogarnia co dzień kiedy myślę A to azyl on mi daje ukojenie w tej gonitwie M bo mina przy tym wszystkim nigdy nie jest za wesoła O i upadł jakby nie miał siły dotrwać do wieczora Bój nie skończył się lecz zaczął wbrew mojej chęci Męstwo, którym ciągle kusisz dzisiaj mnie już tak nie nęci Niech trwa więc czas, który mi pozostał I myśli trochę chore, którym muszę jednak sprostać Co ja Ci zrobiłem, powiedz, że mnie ciągle prowokujesz Gdybym nagle wypadł, przepadł pewnie lepiej się poczujesz Wybacz skoro do tej pory nie dałem Ci satysfakcji Już jej raczej nie uświadczysz, więc skończ z tym bo nie masz racji Mówisz, że jesteś twardy, twardy to może być kamień Skoro dzisiaj mi tak mówisz, jutro po cichu zapłaczesz Skoro dzisiaj mi tak mówisz pewnie za mało przeżyłeś Więc przeżyj jeszcze trochę albo to samobójstwem wylecz Wiesz jakie to miłe, wiesz jakie to spokojne Wiesz jakie to krótkie i jakie monotonne Wiesz bo przecież już nie raz o tym myślałeś Na szczęście od myśli do czynu jest jeszcze kawałek
[OzzY] Chcę zapierdalać po cieniutkiej linie Z ta świadomością, że spadnę, z pewnością, że zginę Przez tych kilka nędznych sekund znowu poczuć, że żyję Złapać się za głowę zanim myśli urwą mi szyję Zamknąć oczy i szybować, byle wyżej, dalej byle Zamknąć oczy i spróbować poczuć to na tyle By jeszcze tego wieczoru wznieść się nad ziemię na chwilę Nie myśląc co będzie później, co, gdzie i za ile Postanowiłem dziś popełnić samobójstwo Dzisiejszego ranka kiedy spojrzałem w lustro Nie zobaczyłem w nim własnego odbicia Jak wyglądałby świat gdyby mnie nie było dzisiaj ? Jak wyglądałby świat ? Tak samo, tylko częściej Prawdopodobnie by dziś biło Twoje serce Prawdopodobnie gdzieś znalazłoby się miejsce Gdzie bez problemu odnalazłoby się później szczęście Jestem tak bardzo wkurwiony, a tak mały wobec świata Tak niewiele mogę zrobić, tak daleko trzeba wracać Gdybym mógł się cofnąć w czasie, sprowadź mnie na parter Do miejsca na osi czasu, które nazywa się startem To nic nie warte, wykładam dziś ostatnią kartę Uwalniam dzisiaj z siebie to co jest nieobliczalne I mimo iż nadzieja ostatnia umiera To chyba ja zaskoczę i zrobię to teraz
[Kolombo] Miałem dzisiaj sen, sen, w którym odebrałem sobie życie Życie puste bez kolorów, a w nim me odbicie A w odbiciu widzę postać, która nie ma sił I woli by pozostać, zło przybiera różną postać Czasem zastanawiam się czy żyjemy tylko po to aby cierpieć Patrzeć w lustro z perspektywą pustą, wiodą myśl Koniec życia, jedna droga to samobójstwo Pozostawić bliskich i rodzinę Czy przemyśleć skutek i przyczynę, dużo czasu na rozkmine Życie mamy jedno przeżyć wolno, godnie i spokojnie to jest jego sedno Tylko powiedz to spokojnie komuś Na którego oczach rozegrany jest życiowy dramat Świat zamknięty ciągle w czterech ścianach To jak dobrowolny strażnik swojego więzienia Wydający wyrok, który jest bez zawieszenia Na szczęście to był sen Koszmar który wzbudził duży stres Ciągła walka z samym sobą, wypłakanych kilka łez Wszystko to iluzja, którą tworzy widok śmierci Chore jazdy gdy zamykam oczy robią bliznę w mej pamięci Życie jest zbyt piękne aby nagle przerwać jego prym Zostawiając tylko zgliszcza losu, Który przez samego Boga dany wszystkim był.Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.