Nie muszę mówić Ci skąd jestem Jak się czuję by dać Ci serce, dać Ci coś więcej Bo więcej znaczą słowa niż zwiędły kwiat w ręce Nawet jak traktujesz(?) podłość za jeden uśmiech Pędze na ślepo gdzie tylko koła łapią beton, że mimo wszystko i tak opłaca mi się to Jest sam, najlepsze momenty mam na kliszach I wracam do domu w czterech ścianach głucha cisza Znów znikam gdzieś, póki mi świta Nie czytam esemesów od Ciebie Znów mamy tonąć w kitach I tak co noc nie mogę normalnie zasypiać Dzisiaj chcę tylko sam swobodnie oddychać Mieliśmy w sumie przetrwać to razem, a skończyliśmy gdzieś grubo przed czasem Ja znów gdzieś przy barze Ty znów grzebiesz coś z marzeń Nie ważne, to już nie ważne
Mam twardą dupe bo podobno tylko głupi ma szczęście Odkąd odstawiłaś mnie, serce to tylko mięsień Wczoraj za paru z nich dałbyś sobie ręce uciąć Dziś jak bardzo byś się starał nie ufać ludziom Niby te same miejsca, pory roku, to nie to samo Już nie mówisz co u Ciebie Teraz diabeł mówi mi "dobranoc" Pamiętam Twój gust i za co się złościłaś Teraz każdą inną pamiętam po pieczątce na żyłach Zostawiałaś mnie jak kundla, wstyd mi Wlewam w czyjeś // żyje świat jakieś panie grubymi nićmi Chcieliśmy samotności to idźmy (idźmy) Byle drogą korzystania z życia jak nieliczni Chociaż zabiliśmy sens to nie zapomnisz mnie Nie zapomnisz jak co pięć sekund łapać tlen w płuca Stale zachłyśnięci wodą w ustach Mam zawód bez zawodu i sentyment, którego nie odrzucamTeksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.