Znowu przyszła pora by rozliczyć się z sumieniem Nie zawsze byłem sobą w oczodołach 2 kamienie W głowie rozproszenie, w środku nieustanna walka
Na przystankach tłumy nieznajomych A może ktoś je zna a jestem rozkojarzony Śmigam przez rejony, na pobliskich rejonach Mijam to gdzie mieszka moja miłość niespełniona. Miałem ją w ramionach przez jakieś trzy lata Nie spotykam od trzech ale wiem że jest kumata. Znów odpalam bata, za parkiem se czas mijam. Myślę o Majkelu w głowie każda wspólna chwila. Muzyka czas umila, pary obsadzają ławki Mijam je i wiem że w końcu dostaną czkawki. Serca mej kostkawki wysyłają impuls w pamięć Przerabiałem związki by przerobić serce w kamień Spośród panien nie pamiętam takiej szczerze Co zalety pamiętała, za to wady jak najszczerzej Zamętu nie szerzę i miasto przemierzam Idę mimo woli by się dostać na obrzeża.
Coraz bardziej swoje podejście zmieniam A wszystko za sprawą wewnętrznego rozliczenia Wszystko się zmienia nadal kręci się ziemia Technologia, Chemia, istnienia z kamienia. x2
Odnaleźć w sobie o sobie nie jest łatwo Ciągle coś zmieniasz a i tak jest tak samo Co rano uderza blask w twoje oczy Ucieka wieczorem by w dzień móc Cię zaskoczyć Prosta aranżacja ty i wszyscy w koło. Biegają wszyscy i ty biegasz jak oszołom Oni nie pozwolą byś godnie przetrwał dzień Każdy twój cel ma na sobie ich cień Zmień coś choć trochę, Oni też coś trochę zmienią A potem się upewnią że na pewno nie jest lekko To jest takie Getto raczej bez wyjścia Choć niektórzy mówią że to życiowa przystań Iskra się tli i nie możesz jej dogasić Zbliżysz się do prawdy to płomień cię oparzy Tak już kilka razy albo kilkanaście Przez tą przystań upadałem na posadzkę.
Coraz bardziej swoje podejście zmieniam A wszystko za sprawą wewnętrznego rozliczenia Wszystko się zmienia nadal kręci się ziemia Technologia, Chemia, istnienia z kamienia. x2
Rozliczam się w ciszy Żeby skutki ogarnąć, w końcu chcecie się doliczyć Pośród miejskiej dziczy dawne miejsca odnajduję Tam gdzie z dawnymi braćmi przebywałem, nie żałuję Te momenty niczym fotografie Są tu rozmazane ich wywołać nie potrafię Nie chwytam za papier, za zeszyt robi Nokia Opisuję otoczenie spoglądając w okna Ona samotna, Samotny i On To miłość ulotna chociaż budowali to co... Nic tu nie znaczy nasze pokolenie Zimni niczym lodowiec, Istoty kamienie.
Coraz bardziej swoje podejście zmieniam A wszystko za sprawą wewnętrznego rozliczenia Wszystko się zmienia nadal kręci się ziemia Technologia, Chemia, istnienia z kamienia. x2Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.