Wyliczanek mamy już dość. Z przemilczanych dni drwi już wieczność. Błotem obrzuceni, w błocie równość, spoglądamy wzrokiem znów kolczastym.
Zardzewiałe klucze do tych wspomnień, leżą w sejfie ołowianym. Kiedyś szeptem Ci przypomnę, maskaradę odegramy.
Zanim już serce zamarznie na kość, a oczy zajdą mgłą niebanalnie, Żałosny gest stanie w gardle jak ość. Sumą ran. Przeżyję sam sumą ran.
Gdy tylko wiatr wydobędzie Twój głos, i w zdrową pierś jak w żagiel zadmie, Choćbym Cię w tłumie minął o włos. Sumą ran. Wskrzeszony sam sumą ran.
Przeżyję sam sumą ran, I nie zostanę już sam. I nie zostanę już sam.
Zanim już serce zamarznie na kość, a oczy zajdą mgłą niebanalnie, Żałosny gest stanie w gardle jak ość. Sumą ran. Przeżyję sam sumą ran.
Gdy tylko wiatr wydobędzie Twój głos, i w zdrową pierś jak w żagiel zadmie, Choćbym Cię w tłumie minął o włos. Sumą ran. Wskrzeszony sam sumą ran.Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.