Nie mam nic, nie ma mnie. Słyszę kroki, słyszę głosy. Równomierny tupot łap, szelest słów i szepty krat.
Kiedy idę po ulicy w mieście,
pod nogami znów żelazna płyta syczy, jak w więzieniu. Wszystkie marzą o zbawieniu. Wszystkie boją się odwrócić. Wszystkie marzą o zbawieniu.
Co to za miejsce tak pachnie złem, przed którym się bronie nawet we śnie?
W parku, w lesie, pod drzewami śpię i czuję Was wszystkimi komórkami. Widzę sny już tyle lat, widzę sny jak przez mury. Nasączone szeptem krat. W rękach noże, w rękach sznuryTeksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.