w gabinecie próżności , drzwi wyrzeźbione z onyksu, prawie nigdy się nie zamykają uwięzieni z wyboru ,nie przymusu konsekwentnie wybraliśmy ciszę trwania by dobrze wyczerpać zapasy jadu i żółci z nadnerczy sączyć alchemiczny płyn studnia naszych przekleństw i miłości już prawie pusta, wychlaliśmy za zdrowie za dużo... na dnie wiją się nieudane próby pozbycia się balastu bliźniego brakuje nam słów, więc milczymy i wypełniamy puste głowy natręctwem, pogardą i szaleństwem dla spragnionych wrażeń... chcieliśmy zapomnieć więc nie pamiętamy w jakim celu i jak daleko już jesteśmy w osiąganiu chemicznych, absurdalnych ,gwałtownych uniesień otwarte rany ,zamknięte serca domagają się czułości wymieńmy uprzejmości wręczając sobie sól którą kiedyś mieliśmy w oczach mamy zaległości... Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa. |
|