Był, był, tam, tam (x ∞) Był, był, sobie był Był tam, był tam Był sobie taki pan
Co miał, zwykle, zwykle Miał, zwykle pełny Miał zwykle pełny dzban
Ale porywał go szał Ile razy dzban niepełny Dzban niedość pełny stał tak A że był to możny godny i mądry
Pan, tak przedwojenny pan Zrobić kazał Potężny, wielki kran By ciągle szumiał jego dzban od pian Dzień i noc tak
To ci był, to był godny ten pan
Ale godny ten pan Pewnego dnia w czubie coś miał Dumał, dumał W końcu wziął
Wziął ją, ją (x ∞) Zgadnijcie, zgadnijcie, co Wziął ją, ją (x ∞) Zgadnijcie, zgadnijcie, kogo wziął Żonę, ha ha!
Wziął najprawdziwszą żonę sobie Żonę prawdziwą Tak, wziął najprawdziwszą żonę Wziął sobie żonę
Wziął ją, ją (x ∞) Po prostu, po prostu wziął Po prostu
Po prostu żonę sobie A sam nie wiedział, po co Nie wiedział, po co wziął Po co wziął, po co wziął
Tak odtąd miał połowę Ta pani znów wymowę Niewyczerpany dzban Nie do zatkania kran
Kran wnet ... poznał, co wymowa Kran, choć niby to połowa, ale
Na całość dobrze starczy Szczebiocze, piszczy, warczy Na ustach potok pian
Zrozumiał pan Że jest taki dzban Taki mocny, co chociaż wodę nosi wciąż A ucho się nie zerwie, nie zerwie Bo nie da rady pani
Pan jakby zaś ... Nie, taki to bezdenny dzban, ach Zmarniał do ostatka pan, do ostatka Lecz poznał taki kran, którego nikt nie zatka Nie! Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa. |
|