Serce mi pękło, odreagowywałem na mieście podnoszę się ledwo, a tętno mam z 200 śniło mi się piekło, trzęsą się ręce nie poznaje mieszkania swojego, Boże chyba ślepnę puste butelki, pety i kwiaty zwiędłe kupione przed weekendem miały być dla Ciebie chciałem przyjechać wcześnie, nie spóźniając się wreszcie tłumaczenie zbędne, ten sukinsyn mówi brednie długo rozmawiałem o tym z moim terapeutą ciężko będzie stworzyć coś nowego, coś stałego życie w tym mieście nie oszczędza związków mamy za mało czasu, za dużo obowiązków napalone fanki pobudzają wyobraźnię ważne i to ile mogłem ich zaliczyć na koncertowej trasie staram się udowodnić Tobie, sobie, Bogu że to nie kwestia tego jebanego nałogu
Za późno by wracać, za wcześnie by odejść zbliża się początek, a w powietrzu wisi koniec tak już jest, wszyscy jesteśmy skurwielami tych co są najbliżej, najbardziej się rani
Idę po mieście, pusto, a to śródmieście nie wiem czy jest tak późno, być może jest wcześnie obecnie miażdżą mnie myśli, jutro odeśpię jakoś trudno mi sobie przypomnieć, co trwa wiecznie na pewno mam depresje, leczyć się muszę niekoniecznie ból z czasem mija, nie pierwszy raz mam perypetie nie czuję nienawiści, ale jakiś żal jest we mnie z czasem pewnie stanie się to obojętne w tym stanie przejściowym musimy się hartować i eliminować skutki uboczne pojawi się ktoś nowy to będzie się potęgować nie dajmy się zwariować, choć ro sfery mroczne na bok sentymenty, trzeba się szanować zdrowe relacje budować, by wychować wspólne szczęście ja wiem, że Ty wiesz i Ty wiesz, że ja wiem kto i co jest teraz najważniejsze
Za późno by wracać, za wcześnie by odejść zbliża się początek, a w powietrzu wisi koniec tak już jest, wszyscy jesteśmy skurwielami tych co są najbliżej, najbardziej się raniTeksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.