Sorry, piszę. Muszę pisać. I musi być cisza wtedy, żeby bit mógł mnie kołysać Pytam: jak przechytrzyć lisa? Lista zadań zwisa, trzysta zadań, na krysztale rysa, a ja zakręcony jak helisa, w głowie kumbaya A wena się pojawia wtedy, kiedy praca trwa. Aloha! Spadam w niebyt. Ja, muzyka i zeszyt Wrócę, jak będę ready, hakuna matata! Wciąż na walizkach w Warszawie i Katowicach Wrocławiu i Szczercowie i z gór nad morze w drodze A w samochodzie wiozę wilka i tygrysa, i jedną małą osę. Potem trasy koncertowe Człowieku, ja muszę pisać, i muszę skończyć dzisiaj Okładka i matryca i puszczamy to w obieg. I muszę to napisać, bo to moja polisa, bo robię to, co kocham, i kocham to, co robię
Ref.: Lepiej późno niż nigdy, bo kiedy? Złam kod Enigmy, uwolnij potrzeby Temat zastygły z tyłu głowy siedzi Gotów na tryb ofensywny, chociaż sam jak Kevin /x2
On się tam kłębi w głębi już czas jakiś Mógłby się ziścić, zwyciężyć, mówią znaki Przynieść korzyści, zazębić jak treść w tracki Potrzeba iskry, pogrzebać licznik dni takich kiedy temat zastyga zamiast mieć wygar a ty gdybasz, jak mamałyga chcesz się wymigać Niezbędna jest ofensywa, fa-fa-fatyga Może piękno tam skrywa się jak perły w ostrygach Wybacz, chyba gadam jak stary wyga, a bywa przy żniwach sam z sobą przegrywam. Za pomocą przywar snuję plan jak intryga, ale nie zdobywam się na to, by zdobywać Kiedy jednak cel schwytam w ryzach, krzyczę „livin' la vida loca”. OK. Salwy na wiwat! Ta uporczywa myśl dziś wygrywa survival Lepiej później niż nigdy, więc przywal!
Ref.: Lepiej późno niż nigdy, bo kiedy? Złam kod Enigmy, uwolnij potrzeby Temat zastygły z tyłu głowy siedzi Gotów na tryb ofensywny, chociaż sam jak Kevin /x2Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.