(ref) To kabaret, śmiech z ludzkich wad i zalet Rób swoje doskonale albo dalej kalecz Paradoks w życiu czy na kanale stale ma miejsce Jeden idzie w rame drugi w szalet x2
Git gitara fajnie ogierów pełne stajnie No i chlew pełen świń niech zgadne będzie chyba pomysły chwyta ? jak każda głupia cipa pojawią się ty znikasz DNA przysiad do kielicha co, (co?) z bajtrika chłonie forse to (to) Ja grać będę tu koncert (tu) więc pozwól że zabłądzę dłonią po twej nodze uff (uff) wyhaftuje piękny kwiat na podłodze tylko mów (uff) do mnie nawet o pogodzie, bądź zdrów! I twoje zdrowie, porwał lole Złodziej kurwa serc Mógłbym rzec: spec, nawet drzwi jej nie przytrzymał A ta cieszy ryja (ryja) potem bit z radyja „wsadź mi tam” nawija ona a ja ledwo dyndam znowu przed koncertem skonam
Przybywam, się rozglądam wzrok przyciąga Postać wygląda jakby wyrosła na koksach Łysa, ubrana jak my, nawijka nocna Wyzywa, kąsa w stylu Roy’a Jonesa Aż dorywa go rywal na miare Lennox’a Wynieśli go, bomba! Bo akurat głos mam Majki dla ferajny uwzględniona prośba Połowicznie, nie starczy dla każdego szopka Się rozkręca, rezydenta pas ponaglił nas Nie ma akustyka co się na jego konsoli zna Do gańby wraz ze wstydem mam trwonić czas, Obecnych niektórzy musieli zabulić wjazd Chcesz bym się darł bo nie słychać tekstów Z pretensji szefie zainwestuj w nagłośnienie a nie będzie zażaleń z podestu, nie truj że ci zespół impre zepsuł
Ref
Lachy powodują Piaseczki z Rywyńskim Ale nawet ich żarty wymagają rozkminki Wyobraź sobie Zdzisia, troche szminki zlizał Żre markiza, rżnie dziwkę imieniem Gabrysia Fakt ładna, zgrabna cizia lecz ma fisia Tabsa, trawka, kokaina a planach ibiza on wysiadł ona parkietu na drina zbastuj Pado lafirynda się sebleka, włazi na stół tańczy dla stu napalonych jak snóp Nawalonych upalonych roześmianych jak wół Założyliby funclub gdyby się nie poślizgła, Pryska czar szczęśliwca, twarzą na złą pizła Pomóc może terapia intensywna i dentysta Po ci igrać z używkami, narkotykami? Samolot z lotniska miał odlecieć z wami.
No i bracik w klube Nabijesz grass ja rozleje wódę Kumpel, głośnika dasz dziś dzieci głuche, burdel W chałupie jak w głowie ktoś do drzwi klupie. Pierdolić to! Tej nocy mam wszystko w dupie Tylko bas, centrala werbel, centrala werbel toast Wleciał we mnie jak w przerębel, pomocy wołasz Ja na głębie, sięga dna bo przysypia z matką Dominika Leją mnie po gębie, jest przepieknie Pan marek z nudy grzebie sobie w zębie w pokoju Mały franek ryczy nad nie szczęściem bo najebany Jak jego stary planuje swoje zejście Noc w mieście nie śpię tandem przeciął jezdnie Z kimś na ramie jeszcze, pulsuje powietrze ktoś szepcze mi do ucha wierszem Zabierzcie mnie, zabierzcie mnie Ref.
W głowach się pierdoli od idoli, nie jestem modny Nie jestem trendy, nie powiesisz na plakacie mojej gęby Jak pedalskie boysbandy , kolorowe sny, pajacyku jesteś piękny Dziewki ze wsi wszystkie sikają po rajtach Zresztą nie tylko one, także te w miastach Mają świetne gusta i wyrobione usta Kiwa na amanta, już każda ubóstwia Kurwa jak tu żyć gdy chałtury pełno Polsko powiedz mi czy ci wszystko jedno Łubudubu zapraszamy do klubu, fajowe cizie O dziewiętnastej w remizie dzisiej Zdziszek przyniósł płytę , on jest dj gites Pij, kobite bij zabawa jest w pyte Rzucam serpentyne na łeb pijanego typa Piję bimber gra muzyka to nie stypa Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa. |
|