To jest Projekt Ostry Emade 2005, Polska Tak smakują realia Aha ŁDZ, Bałuty, WuWuA
Jesteśmy sami sobie winni, zawsze 100% Wałki na innych i te nieprzespane noce Nawet moc manifestów i ambitnych projektów Nie jest w stanie ogranąć szarych co widzą na czarno. Kolejne pokolenia karmiąc uczuciem zemsty (że ktoś kiedyś ich życie spieprzył bezpowrotnie) Zamiast się podnieść gubią w sobie proporcje nastawieni na kontrę w każdym zdaniu. Nie mów o zaufaniu do świata z TV ekranu, Picu dla szpanu, zaściankowych chamów wojna. Po nozdrzach można poznać który to lepszy Oskar. Nie lubisz ? Zostaw, lecz głupota pcha na przypał łza na ślipia. Nie przerwie niczego, i tak 24/7. Nad czaszkami groźby: być złym czy dobrym ? Zero pytań, wątpisz ? Strach tonie w liczbach. One odbite w źrenicach. A świat upadły w mitach, zamiast powstać, w krytykach czynów kreuje co dnia Lepszych skurwysynów od siebie minimum. By z dumą się nie rozstać. 2005, realia made in Polska.
ref. x2 Smutek, nerwy, stres, obłuda, gniew i Nadzieja we krwi, 2005 W tym ja, i świat, ludzkich spięć i I miliony skurwysynów, zaciśnięte pięści.
Co jest kastrat ? pod butem gaz mam Nie licz na false start, Czas dał po hantlach Wankla. Ganda, fanta, Santa Maria, Skandal dam wam, patrz jak ubywa Energii, wybujałym od koksu. Zabierz ich, to nie opera Verdi. Na zielono jak Kermit, wiem że Dotrzymam tempu tętnic Sensimilla, Sensi, chwila we krwi. Przeklnij wrogów, wróg znaczy powód By posłać Bogu serce cięte jak Shogun. Sprawy kuriozum, jak wakacyjny strój Tajki, gdzie główny sponsor to chuj A nie Nike. Masz swój McSzaszłyk Okrzyknięty niebem, jak i tak ziombel Skończymy w tym samym chlewie. Z sąsiadem szpiegiem, nie szukaj logiki, Nie tutaj te myki, nie ruszaj się. Mity Żyją wiecznie, przy tym bezszelestnie Niszczą umysłu wnętrze jak w bloku burdel na piętrze. Obrotów im nie zwiększe, nie stać mnie, proste. Wiesz jak jest ziomel, Ważny jest progres, znasz to. To jest Projekt Ostry Emade 2005, Polska Tak smakują realia Aha ŁDZ, Bałuty, WuWuA
Jesteśmy sami sobie winni, zawsze 100% Wałki na innych i te nieprzespane noce Nawet moc manifestów i ambitnych projektów Nie jest w stanie ogranąć szarych co widzą na czarno. Kolejne pokolenia karmiąc uczuciem zemsty (że ktoś kiedyś ich życie spieprzył bezpowrotnie) Zamiast się podnieść gubią w sobie proporcje nastawieni na kontrę w każdym zdaniu. Nie mów o zaufaniu do świata z TV ekranu, Picu dla szpanu, zaściankowych chamów wojna. Po nozdrzach można poznać który to lepszy Oskar. Nie lubisz ? Zostaw, lecz głupota pcha na przypał łza na ślipia. Nie przerwie niczego, i tak 24/7. Nad czaszkami groźby: być złym czy dobrym ? Zero pytań, wątpisz ? Strach tonie w liczbach. One odbite w źrenicach. A świat upadły w mitach, zamiast powstać, w krytykach czynów kreuje co dnia Lepszych skurwysynów od siebie minimum. By z dumą się nie rozstać. 2005, realia made in Polska.
ref. x2 Smutek, nerwy, stres, obłuda, gniew i Nadzieja we krwi, 2005 W tym ja, i świat, ludzkich spięć i I miliony skurwysynów, zaciśnięte pięści.
Co jest kastrat ? pod butem gaz mam Nie licz na false start, Czas dał po hantlach Wankla. Ganda, fanta, Santa Maria, Skandal dam wam, patrz jak ubywa Energii, wybujałym od koksu. Zabierz ich, to nie opera Verdi. Na zielono jak Kermit, wiem że Dotrzymam tempu tętnic Sensimilla, Sensi, chwila we krwi. Przeklnij wrogów, wróg znaczy powód By posłać Bogu serce cięte jak Shogun. Sprawy kuriozum, jak wakacyjny strój Tajki, gdzie główny sponsor to chuj A nie Nike. Masz swój McSzaszłyk Okrzyknięty niebem, jak i tak ziombel Skończymy w tym samym chlewie. Z sąsiadem szpiegiem, nie szukaj logiki, Nie tutaj te myki, nie ruszaj się. Mity Żyją wiecznie, przy tym bezszelestnie Niszczą umysłu wnętrze jak w bloku burdel na piętrze. Obrotów im nie zwiększe, nie stać mnie, proste. Wiesz jak jest ziomel, Ważny jest progres, znasz to.
Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.