Odlotu przyszedł czas w przedziale biznes class kazali zapiąć pas i pełny gaz
Gazety mętna treść jakoś to trzeba znieść za chwilę dadzą jeść lot 306
I nagle cud leje się miód bo stewerdessa piękna stoi uśmiecha się i pyta mnie: czy może pan się czegoś boi?
Nie taki rzeczy stan najlepszy Walker Jan na tacy właśnie mam 50 gram
A potem jeszcze raz już można odpiąć pas spokojnie mija czas podniebnych tras
Na miły bóg dla takich nóg poleciałbym na koniec świata co zrobi pan gdy wiarę dam i tak będziemy razem latać
Bo życie to jest rejs to ciągła zmiana miejsc to jest z busolą próba sił szukanie swoich gwiazd i nie nazwanych miast i jeszcze kogoś żeby był
Ląduje wielki ptak na szklance szminki smak i to jedyny znak że mówi tak:
Może się zdarzył gdzieś lot numer 306 a może to był sen? a czy ja wiem?
Bo we śnie ech grzeszyć nie grzech więc to nikogo nie zaboli że w nocnej mgle na serce dnie niewinny powstał rock and rolick Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa. |
|