1. [Wężu] Tu biznes robi biznes, hajs robi pieniądz Wyprany szmal nie brudzi rąk tak to się zaczęło Wiedzieli kto, nie wiedzieli gdzie, wyjechał z miasta Zarobił i do tego zabrał co dawali w zastaw Opierdolił to na biegu w Szczecińskich lombardach Opierał się na kontaktach które dawała mu rapka Milion znajomości nowych zawarł na melanżach Pite sety, kokaina i Amsterdam, Holandia Kiedy grudniowego dnia na kwadrat czaiła się psiarnia Czysty był, zatarł ślady, nie mogli go zabrać Obława policji i pod obserwacją dom Choć nie dało im nic to że namierzyli go To on ze wszystkich stron czuł obłudę i fałsz Mówił że nie ufa już nikomu i zawiódł go brat Dziwny świat jak Niemen latał sam pod niebem Więcej pił, mniej jadł, jechał, poczuł biedę Gniewem zabijał resztki przyjemnych chwil Czarno biały film w starym kinie, rwany rytm Porwał go dziś, wspomina jak to się zaczęło Tu biznes robi biznes, hajs robi pieniądz
(Jest sprawa, muszę jechać do Berlina Na jeden dzień, samemu nudno Więc pomyślałem że, że może skoczył byś ze mną Prawko masz)
2. [Głowa] Zaczynali od drobnych wałków, lewych faktur Ktoś podrzucił pomysł żeby dragi pchać do rajchu Kontrabanda full targu układ się sprawdzał Tak przez lata bez przypału od miasta do miasta Zmieniała się tylko trasa, sposób rzutu i hasła Stały był odbiorca, hajs, towar i dostawca Kiedyś psy nie węszyły jak dziś, byli zieloni Wmówić im mogłeś wszystko i wozić na tony Biznes, kwit, obroty zwiększały się z każdym rokiem Coraz częściej ktoś dostawał szału przez parę złotych Źli doradcy, narkotyki, kobiety i zawiść Wbił się klin między nich patrzyli sobie na łapy Samochody, chaty, burdele, imprezy Wtedy przemyt się poszerzył o kilku żołnierzy Pierwszy zwietrzył co się kroi i chciał się wycofać Miał dom, dziecko w drodze, żonę którą kochał Drugi siedział na prochach od tygodnia i kminił Pod wpływem chwili pomyślał że może go wystawili Zorganizował się w moment, wziął kopyto i kosę Ekipa czeka na dole, ziomuś podstawił gablotę Wsiedli i w drogę, trasa na prawy brzeg Potem już huk bitych szyb, krzyk na klatce i krew Łańcuch pękł, wszystko się skończyło tragedią Sąsiad zszedł, wiedział ich, wezwał doje z karetką Zaczynali od drobnych wałków, lewych faktur Ktoś podrzucił pomysł żeby dragi pchać do rajchuTeksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.