Wzdłuż chat ponad strzechami Południa żar zawzięty Widomie drga i mami Niepochwytnymi pręty Pośród zielonych muraw Schną rosy ciemne ślady Samotnej studni żuraw Patrzy w dalekie sady Na przeciw lęgłe wzgórze Głóg wpełzły i berberys Poprzez słoneczne kurze Gałęzi rzuca przerys Południa samo siebie Roztrwania w oman senny Niebem prześwieca w niebie Przezroczysty księżyc dzienny
Znienacka w drzew gęstwinie Wiśnia się płoni smagle O, teraz w tej godzinie! Pokochać - kogoś - nagle! Ten znój z błękitem w zmowie Dech piersiom tak utrudnia! Zachciało się mej głowie Śnić miłość wśród południa Znienacka w drzew gęstwinie Wiśnia się płoni smagle O teraz w tej godzinie! Pokochać - kogoś - nagle!
Za bratem zapłaczę Ciało leżące przy ciałach W dole Przysypanym ziemią Czy w twoich oczach Jeszcze coś znaczę?! Czy jestem jak popiół Jak kamień rzucony na szaniec Ja kalam się Upadam przed Tobą Odrzucam godność i twarz Czy jeszcze słyszysz wołanie? Ja padam Ja kalam się Ja padam Ja kalam się przed Tobą Tak wielu mówi o łasce O darach zlatujących z nieba Ja w niebie widzę wybuchy Spod gruzów wystają dłonie Jak gałąź złamana na pół Jak gałąź złamana Każdy jeden to kamień To kamień rzucony na szaniec
A Ty kłamiesz Skłamałeś i skłamiesz A Ty kłamiesz Skłamałeś i skłamiesz A Ty kłamiesz Skłamałeś i skłamiesz A Ty kłamiesz Skłamałeś i skłamiesz A Ty kłamiesz Skłamałeś i skłamiesz A Ty kłamiesz Skłamałeś i skłamiesz A Ty kłamiesz Skłamałeś i skłamieszTeksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.