Nie mów mi jak mam żyć Co mam osiągnąć – osiągnę Chociaż droga czasem nie jest dobra I pytają mnie, jak mogłeś? Mam swoje zdanie A ty? Ty znasz schematy I nadal nie masz nic a robisz na dwa etaty Gdy wstaję z rana, wiem jak to wygląda Nie chce murów i krat, bo to kiepski krajobraz Ale nie chce żyć tak, by tylko przełączać program I czekać kiedy żona poda mi gorący obiad Co za opcja z bliskich robić służących? Słuchać jesteś niepotrzebny, możesz się rozwieść W dużej sypialni, z otwartym oknem na oścież I każdego dnia dziękować, że nie zawiodłem, a mogłem Być jak ci, co są zawistni Najchętniej by zrobili wszystko nie po twojej myśli To mnie nie kręci, moi bliscy tu przede wszystkim Sam rap na playlisty i bujają się budynki
Ciągle zalatany masz tyle spraw na głowie I jeszcze odchodzą Ci, którzy są po Twojej stronie Czasami sprawy przytłaczają i plany niweczą Nic innego nic, tylko szary beton x2
Ej ziomek ziomek, otwórz serce i umysł Mam o tym pojęcie, to lepsze niż jazda bez gumy Wyjdź z domu, niech zostanie pusty klaw ziomuś Zostaw za sobą czas, niech dzisiaj nie gra na Twoją niekorzyść Zobacz, gdzie Ci koleżcy biegną, co są przed nami Niby fura, dom, żona i dziecko a my ciągle dorastamy Żyjemy melanżami, przez to świat się wali Przez to wszystko, ty czasem przyłóż do rany Ty zalatany sprawdź mnie, jak padasz na pysk Do zrobienia wiele rzeczy, ale nie chce Ci się nic Trzeba żyć, nie dać bić się po twarzy To szara myszka, której nikt nie zauważy Jakiś szary typ, co w życiu ciągle ma pod górkę A jego praca stała się jego pochówkiem Je pomidorówkę, żona mówi mu że chudnie Syn przynosi same gały, zaraz kończy podstawówkę i Nie mów mi, że to szczęśliwa rodzina Kiedy zamiast zwalczać problemy, je zapomina Żyje jak chcę, buduje by nie zaczynać od zera Każdego dnia, choć nie raz odbijałem się od dna
Ciągle zalatany masz tyle spraw na głowie I jeszcze odchodzą Ci, którzy są po Twojej stronie Czasami sprawy przytłaczają i plany niweczą Nic innego nic, tylko szary beton x2
Nie jest jak dawniej, tu nie jeden ziomek już nie może W drodze burdel, dzieciak, hajsy, zaraz przedszkole Bo nie osiągnął nic, umarły w nim ambicje Pewnie przez to spać nie może, chociaż życzę mu pomyślnie Ile razy sentymenty Cię rozbiły od środka Mam tak za każdym razem, kiedy musimy się rozstać Idę ulicami, to miasto zmienia rozmiar chłopak Jeszcze wjadę na Pekin, i tam nagram One Shota Może wyjade stąd na trochę, w trasę koncertową Poznam trochę świata, i ludzi, i będę sobą A może tylko te budynki, i wóda w barku Szary tłum, jeden blok na czterystu mieszkańców Może się najebię i umrę w wypadku, amen Zostanę gwiazdą, będę grał na wielkim hologramie Chcę zrobić karierę, a ciągle pytam co dalej Moje miasto WWA patrzy jak rozwijam talent
Ciągle zalatany masz tyle spraw na głowie I jeszcze odchodzą Ci, którzy są po Twojej stronie Czasami sprawy przytłaczają i plany niweczą Nic innego nic, tylko szary beton x2Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.