Pa pa pa, parapa papa pa ra, pa pa pa, parapa papa pa Pa pa pa, parapa papa pa ra, pa pa pa, parara rara rara rara Niby nic, a tak to się zaczęło, niby nic, zwyczajne pa pa pa Jest w orkiestrach dętych jakaś siła, bo to było tak:
Babcia stała na balkonie, dołem dziadek defilował Ledwie go ujrzała, nieomal zemdlała, skrapiać trzeba było skronie Dziadek z miejsca zmylił nogę, pojął: czas rozpocząć dzieło Stanął pod balkonem, huknął jej puzonem, no i tak to się zaczęło
Ref.: Pa pa pa, parapa papa pa ra, pa pa pa, parapa papa pa Jest w orkiestrach dętych jakaś siła, bo znów było tak:
Mama stała na balkonie, dołem tatuś defilował Ledwie go ujrzała, nieomal zemdlała, skrapiać trzeba było skronie Papcio z miejsca zmylił nogę, poczuł, jak go coś natchnęło Stanął pod balkonem, huknął jej puzonem i tak podjął dziadka dzieło
Ref.: Pa pa pa, parapa papa pa ra, pa pa pa, parapa papa pa, Pa pa pa, parapa papa pa ra, pa pa pa, parara rara rara rara. Niby nic, a tak to się zaczęło, niby nic, zwyczajne pa pa pa Jest w orkiestrach dętych jakaś siła, lecz ich dzisiaj brak
Próżno bowiem na balkonie czekasz, by ktoś defilował Żebyś go ujrzała, nieomal zemdlała, by Ci nacierano skronie Żeby z miejsca zmylił nogę, tak jak tamtym się zdarzyło Stanął pod balkonem, huknął Ci puzonem, by i Tobie się spełniło Stanął pod balkonem, huknął Ci puzonem, by i Tobie się spełniłoTeksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.