Spłynąłem z twoich rzęs Ze skóry zdarłaś mnie. Do krwi. A ślady moich ust Ze szminki zmyłaś już
A ja leciałem głową w dół Na dwa złamane skrzydła w pół. Bez szans, jak oślepiona ćma, Na kark spadałem prosto tam. W pokoju obok stałaś ty Jak posąg dumny, który już Nie zdoła wzruszyć się.
Z twych ubrań zszedłem też Po praniu, może trzech. Na moich szeptów dźwięk Nagrałaś obcy szept.
A ja leciałem głową w dół Na dwa złamane skrzydła w pół. Bez szans, jak oślepiona ćma, Na kark spadałem prosto tam. W pokoju obok stałaś ty Jak posąg dumny, który się Nie wzrusza.
Jak zimny pomnik ten, Co z pychy wyrzeźbiony jest Na cokole z wielkich strof, Które zawsze mądrze brzmią...
A ja leciałem głową w dół Na dwa złamane skrzydła w pół. A ja, jak oślepiona ćma, Bez szans spadałem prosto tam. A ty patrzyłaś z góry i Nie wyciągnęłaś ręki, gdy Potrzebowałem cię...Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.