Miałem tępy wyraz twarzy i żółte białka oczu I puste już miałem szklanki i kilku nowych bogów A świat się kręcił wokół jak te smukłe baletnice Zwolniło tempo serce, jakby uszło ze mnie życie Nie wiem już jaki to dzień i który to dzień z kolei Chyba na dywanie jest krew, a mój krzyk się staje niemy Wczoraj kartki były czyste, miałem pisać poezję Nie wiem, co wczoraj robiłem, ale zostały nietknięte Mikrofon stoi tam, gdzie stał - w kącie obok szafy Butelki stoją tam gdzie ja - ze mną podpierają ściany Z głośników po cichu dociera muzyka Arktyka napływa do serca chyba Znowu słuchałem Nirvany, ,,Something in the way” Cobaina. Wszędzie palą się światła w sumie nie wiem która godzina Zostało mi trochę Ballantines'a, gdzie jest moja siła? Znowu wisi coś nad głową, nie wiem kto był u mnie wczoraj Kto mi kazał tonąć i poplątał moje słowa
Znowu brakuje mi łychy, już nie mam kasy na koncie Chyba w kurtce jest mój portfel, w nim są jeszcze jakieś pieniądze I ubieram kaptur na głowę i idę, niech ludzie nie widzą moich oczu I tak nie ukryje wymęczonych kroków Mijam majstra od grzejników, pewnie czuć ode mnie odór alkoholu W dupie mam co czuć ode mnie, potrzebuje tego znowu Znowu do tego dopuszczę, że zapomnę o zdrowiu I znowu do tego dojdzie, że zapomnę o Bogu
Ile na mojej drodze dawniej było tych biednych kobiet? Nie wiem, jedno łoże, a ich twarze ciągle starsze wiekiem I niebo nad nami nie było błękitne Bo niebo nad nami patrzyło na grzechy I wszystko było w odcieniach czerwieni, czułem przesyt Nie były moje, nie wiem czyje to były kobiety Nie wiem czyje to były dziewczyny i dlaczego kochały planety Nie byłem sobą albo może to właśnie byłem ja I może to właśnie tamte noce tak mi odmieniły twarz Dzisiaj nie wierzę im, bo, kurwa, nie mam szczęścia Daj mi porsche z jednym światłem, mam te artefakty Hanka Dzisiaj nie piszę nic i mam depresję, czuję dreszcze I nie słyszę ich, ale demony siedzą we mnie, weź je Jak wchodzę do domu, to czuję wczorajsze powietrze I teraz jest chyba bezpiecznie, ale czemu się czuję jak w piekle? I czuję, ze umrę młodo, zabiorą mnie duchy byłych Obok rajstop i ich szminek straci Hank Moody siły
Znowu brakuje mi łychy, już nie mam kasy na koncie Chyba w kurtce jest mój portfel, w nim są jeszcze jakieś pieniądze I ubieram kaptur na głowę i idę, niech ludzie nie widzą moich oczu I tak nie ukryje wymęczonych kroków Mijam majstra od grzejników, pewnie czuć ode mnie odór alkoholu W dupie mam co czuć ode mnie, potrzebuje tego znowu Znowu do tego dopuszczę, że zapomnę o zdrowiu I znowu do tego dojdzie, że zapomnę o BoguTeksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.