[intro] raz, raz, raz... najebany tak, że... już mi za to wstyd...
[ref.] najebany tak, że mogę zrobić dzisiaj wszystko jestem najebany tak, że z tym nie mogę zrobić nic ona najebana tak, że może zrobić dzisiaj wszystko oni najebani tak, że mogą dać mi za to w pysk
lej tę colę, łychę, lole w obieg i rozpalaj więcej mogę, jestem bossem jak się w tym postaram na początek driny z lodem, potem co tam stawiasz wszystko wbija w fotel, tracę flotę, świadomość i latam więcej polej, jak zagramy to tu mogę wypić jeszcze sobie jutro kacyk, ale co ma być to będzie ziomek kiedy zaczynamy kończymy z mordami takie biby po weekendzie w środę na wielkiej bombie, bez żadnych wspomnień, śmieszne historie i żarty w normie melanż warty ze 2 tysiące jak włączą nam się te karty złote (ahh!) łatwy sposób zmian z kredytowej na karty losu marne żarty jak to tak się skończy dla którejś z osób (ta) jebać to i tak wbije znów do nas w przyszłym miesiącu teraz gość musi skombinować trochę floty by związać tu koniec z końcem każdy tu ziombel chce gonić forsę, zamiast tego ją tu trwoni ciągle alter ego zbiera plony w nockę, ale nie ma tego złego co by nie wyszło na dobre całą dobę tak mogę jak całodobowe pod blokiem stale zawodowo to robię sam alkohol nocą wciąż płonie
[ref. x2] najebany tak (...)
mogę wszystko jak nawinął Sokół, idź stąd jak oglądasz z boku, sikso idź innego pokuś, idź go weź na ładny pokój, nikt nie robi żadnych stopów wbijasz nogi, dadzą spokój, nikt nie stawia prostych kroków rzeczywistość dawno w koszu dni znikają w mgnienia oczu, typ już nie rzuca cienia w słońcu, taka atmosfera w końcu, nie odmawiam i wspieram ziomków, ale czego nie zrobimy to nie my, wymagają ciszy, ale ja dowodzę w tym, mamy te nawyki i nie zmienię teraz ich, a ludzie z ekipy tu nie będą sami chyba pić, te wieczory kończą się nad ranem i chwiejnym wracaniem do wkurwionych panien, spoko, spoko kochanie, nic mu się nie stanie jak czasem tu wyjdzie na chlanie, beka, wychodząc na faję słychać poważne rozmowy o rapie, każdy wie lepiej i zna się najbardziej, trudno powiedzieć, że zna się naprawdę, wóda już cofa się w gardle, powoli opuszczam gardę, nikt nie wycofa się nagle, zawsze do końca aż zgasnę, żyję jak dzieciak, nie mogę powiedzieć, że teraz czymkolwiek się martwię znowu urwane historie i brak zdjęć, zgubione portfele i kaszkiet,
[ref. x2] najebany tak (...)Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.