Gdzież jest ów jęk, przykuty, spętany Gdzie Prometeusz, skał,y podpora i pomoc I gdzie sęp zółtooki i niespodziewany Nalot z pode łba spadających szponów To się nie zdarzy, to się nie zdarzy
Tkwię w pajęczynie, świetlistych promieni Czarnych kędziorów, jasnych loków Ludziom potrzebne, światło i błękit w przestrzeni Śnieg Elbrusa, biel obłoków To się nie zdarzy, to się nie zdarzy
Ale tych walk napierająca fala Ten napór walk prowadzi do Samego sedna, Ajsychlosa tragarza Sofoklesa drwala To się nie zdarzy to się nie zdarzy
Ale tych walk napierająca fala Ten napór walk prowadzi do Samego sedna, Ajsychlosa tragarza Sofoklesa drwala.
To echo, echo powitanie To milowy kamień nie lemiesz Teatr dziejów kamienno powietrzny Powstał z miejsc
Wszyscy, wszystkich chcą objąć oczami Narodzonych, skazanych To się nie zdarzy, to się nie zdarzy.
Ale tych walk napierająca fala Ten napór walk prowadzi do Samego sedna, Ajsychlosa tragarza Sofoklesa drwala
To echo, echo powitanie To milowy kamień nie lemiesz Teatr dziejów kamienno powietrzny Powstał z miejsc
Wszyscy, wszystkich chcą objąć oczami Narodzonych, skazanych Mających żyć wiecznie.
Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.