Daty, daty, kolejne daty, jakby nie można inaczej.
Czas w brzuchu martwego konia, puchnąc mruczy coś Ziemia! Ziemia!!! - wrzeszczy pijany grabarz. Ziemia! Ziemia!!! I zasypuje nią gniazdo bocianie, Z Tobą w środku. Ziemia! Ziemia!!! Ale głupcy mimo to czekają, Na ten czerwiec i także następny.
Wpadnij Pan choć na pół papierosa. Na uśmiech, słowo, brzęknięcie, szept. My tu żyjemy proszę Pana Jak te konwalie, jak bzy albo - pet.
Na Błoniach mlecze, raz żółte, raz białe Taki czerwcowy szmonces.
W Niebie bezzębne anioły - wiem - Mielą żarnami dziąseł, Przetrawioną wcześniej na Ziemi, Rzadką papkę. Rzadką papkę - ludzkich miłości.
Wpadnij Pan nocą, wieczorem z rana, Na najkrótszy z krótkich milczący szept. Bo my umieramy trochę bez Pana. Jak te konwalie, jak bzy, albo - pet.
Halo! Halo
Wpadnij Pan choć na pół papierosa. Na uśmiech, słowo, brzęknięcie, szept. My tu żyjemy proszę Pan Jak te konwalie, jak bzy albo - pet.
Halo! Halo! Halo!
Wpadnij Pan choć na pół papierosa. Na uśmiech, słowo, brzęknięcie, szept. My tu żyjemy proszę Pana Jak te konwalie, jak bzy albo - pet.Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.