Romans śpiewam, bo śpiewam! Bo jestem śpiewakiem! Ono była żebraczką, a on był żebrakiem
Pokochali się nagle na rogu ulicy I nie było uboższej w mieście tajemnicy ...
Nastała noc majowa, gwieździście wesoła, Siedli - ramię z ramieniem - na stopniach kościoła.
Ona mu podawała z wyrazem skupienia To usta do pieszczoty, to - chleb do gryzienia.
I tak, śniąc, przegryzali pod majowym niebem Na przemian chleb - pieszczotą, a pieszczotę - chlebem.
I dwa głody sycili pod opieką wiosny: Jeden głód - ten żebraczy, a drugi - miłosny.
Poeta, co ich widział, zgadł, jak żyć potrzeba? Ma dwa głody, lecz brak mu - dziewczyny i chleba. Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa. |
|