Jej widok mnie pozbawił tchu na Pięćdziesiątej Avenue – więc drżąc chwyciłem ją za kiść – spytałem, czy chce ze mną iść na pięćdziesiąte piętro tam, gdzie schludny pokoiczek mam. Zgodziła się, nie wiedząc, że właśnie zepsuła winda się. Więc pieszo poszliśmy en deus na pięćdziesiąte piętro me. Na dziewiętnastym aż po grób miłości jej złożyłem ślub. I uczuć wyżej gna nas moc tam, gdzie poślubna czeka noc. Na pięćdziesiątym rzekła mi: „Wyjm klucz i otwórz raju drzwi”. I wtedy nagle zbladłem, bo… w kieszeni nie znalazłem go. I miast bym szczęście w górze snuł, po klucz jam zaczął schodzić w dół.
Na pięćdziesiątym piętrze zła czekała na mnie luba ma. A jam – im bardziej schodził w dół, tym mniej miłości-m do niej czuł. W ogóle rzadko bywa by sto pięter wytrzymały sny. Pięćdziesiąt w górę, tyleż w dół. O, losie po coś windę psuł! Na próżno, luba, czekasz mnie. Nie wrócę – przeprowadzę się, nie wrócę – przeprowadzam się, nie wrócę – przeprowadziłem się.Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.