Stanęły nade mną w styczniowy poranek W białych kitlach śniegu świerki zatroskane Szeptały, że pomoc już jest mi potrzebna Bym umiał się z losem raz jeszcze pojednać
Widziały tęsknotę i czuły mój smutek Patrzyły mi w oczy mgłą żalu zasnute Gdy łzy się spod powiek strumieniem wyrwały Już nic nie widziałem i nic nie słyszałem
Modliłem się tylko do świerków, do sosen By mi dały siłę przetrwać cios za ciosem Abym uszedł z życiem i nie zgubił drogi I o własnych siłach stanął znów na nogi
Bo dałem się życiu raz jeszcze zaskoczyć I kolejną chłostę dostałem od losu Bo się widać jeszcze nie dość nauczyłem Bo znów pokochałem i znów uwierzyłem. Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa. |
|