Rozgadały się sosny w przedwieczornej mgle Podliczały mi wiosny czekające w tle Gdy podsłuchać je chciałem czując wagę słów wierzby się rozpłakały zawtórował olchowy chór...
Gdy podbiegłem do rzeki przeszedł po niej dreszcz Dosłyszałem z daleka nadchodzący deszcz Fala biegła przez pole łan się kłaniał w pas Nieruchomy stanąłem nadstawiając zmęczoną twarz...
Gdzieś, dalej gdzieś jest nadzieja na cud na szczęśliwy los, na swój własny próg Gdzieś, dalej gdzieś jest nadzieja na cud na batalii kres, na spotkanie dróg Gdzieś, dalej gdzieś jest nadzieja na cud której nie ma tu, której nie ma już...
Droga biegła przede mną prosto w słońca dysk Z tyłu został daleko nadwiślański świt Przekraczałem granice sentymentów stu Uciekałem do życia osaczony szarością snów...
Siedem razy przebyłem siedem rzek i gór W siedmiu domach gościłem nim znalazłem swój Jednak jeszcze nie koniec jeszcze drogi szmat Jeszcze dreszcz niepokoju kiedy siły i wiary brak że...
Gdzieś, dalej gdzieś jest nadzieja na cud (...) Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa. |
|