długi czas szedłem daleko gdzieś przed siebie tak długo nie wiedziałem nic a tak bardzo chciałem się czegoś dowiedzieć gdzie jest to mityczne miejsce nad którym czuwa sam potężny anioł gdzie rany same goją się, nowe nie powstają biegłem szybko i na oślep czasem w siodle i na ośle jak śmieć który bezwolnie płynie rynsztokiem z prądem a jak wsiadałem czasem na lotnie to leciałem, leciałem, leciałem w noc mój podniebny lot, byle by uciec stąd puścić się życia, wypuścić je z rąk lądowania zawsze były twarde o stały ląd, skały, ze złamanym karkiem wypełniałem wtedy aż do bólu całe płuca powietrzem i darłem się, darłem się w noc gdzie ty jesteś? ochrypły od krzyku obróciłem się w kierunku domu i zobaczyłem to mityczne miejsce a nad nim aniołów czy żeby to odnaleźć musiałem wpierw to wszystko zgubić? czy musiałem tak daleko odejść abym potrafił wrócić?
idziemy choć nie wiemy dokąd chcemy tak naprawdę ruszać idziemy jak mrówka po wstędze möbiusa idziemy w noc jakby miało nigdy nie być jutra wrócimy do domu po wstędze möbiusa
sen niedośniony lekko nigdy nie jest utraconym snem dzień co stworzył piekło nie będzie naszym ostatnim dniem nawet kiedy nam uciekło, to co utrzymuje w sercu zen spokój ducha powolutku wycieka przez podłączony dren tańczymy pasa doble, z losem przeżywając złe i dobre zgubione zelówki płyną z prądem boso powstajemy robiąc come back zawsze wracamy, wracamy, zawracamy tuż za rondem niekiedy pogubione decyzje to z wielu jedynie mądre błędy nie są kwintesencją ciekną kroplami przez wbity wenflon po to abyś tu przed śmiercią wyrwał je z tętnicy lekką ręką i doceniał, doceniał, wychwalał ukryte piękno gdyby ich nie było przed kim byś kiedykolwiek klęknął? idziemy jak mrówka po wstędze möbiusa niewidomi, niemi, głusi synowie galileusza błądzimy w zaułkach, w minusach i plusach nawet jeśli stanie serce teraz trzeba walczyć, trzeba ruszaćTeksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.