Budziła u każdego podziw, nie przeszedłbyś obojętnie, strony na temat jej urody tworzyli liczni wieszcze, była dumna i wyniosła, miała w sobie potęgę, jakby krucha, niepozorna, ale pokłady siły wielkie
Dostrzegł ją pewien dżentelmen, chciał posiąść jej ciało, i choć nie wyglądał na szelmę, pragnął zdobyć ją całą, wkradł się w jej łaski jako dobry przyjaciel, lubił zmieniać maski, by za to zbierać oklaski
Mieszkał pod trójką, tak, był jej sąsiadem, na co dzień uśmiech, ukłon, nie zdradzał się ze swym planem, miewał brudne myśli, powinien się widzieć z psychiatrą, ale był miły, więc otworzyła mu drzwi, gdy w nich stanął
Rozpoczęli konwersację przy dobrym winie, zaproponowała mu kolację, gdy ten chwycił ją za szyję, potem rzucił nią na ziemię i począł rozbierać, myślała, że oszaleje, tak bardzo chciała się opierać
Była za słaba, zdobywał ją skrawek po skrawku, mimo swych starań, po walce, poległa w starciu, posiadł ją całą, nie patrząc na krzyki rozpaczy, zamknęła w sercu żałość, wpadła do czarnej otchłani
Od tego momentu często u niej bywał, bez sentymentu z resztek godności ją obrywał, w nie swoim mieszkaniu czuł się jak u siebie, w głębokim łkaniu została sama w potrzebie
Zaszła w ciążę, a ojcem dziecka był jej kat, aborcję? Czy zabrać życia dar? To była chwila zła, nie wyzbyłaby się wolności, w tajemnicy ten fakt trzymała aż do narodzin
Gdyby tego było mało pogorszyło się jej zdrowie, trafiła do szpitala, usłyszała diagnozę, ona albo dziecko, decyzja ma być szybka, szybka to w oknie, serce matki płonie
Jestem matką, decyzja? Kurwa, jaka decyzja, nim minęła godzina urodziła w bólach syna, pierwsze co zobaczył to najwyższa ofiara jaką dają ludzie, 49 minut później zegar wybił południe
Cieszyła się jego istnieniem 123 sekundy, umarła rodząc to, co czczą dziś tłumy, nikt go nie ograniczył, prócz tych, którym dał siebie, sam nauczył się życia, bo kochał je szalenie
Ojca nie widywał, ojciec nie był mu potrzebny teraz, a ponadto był psycholem, ścinał wąsy u fryzjera, ich drogi się rozeszły, ale on nie miał pojęcia, że dawca nasienia nie może znieść jego istnienia
Miał 21 lat, ojciec wymierzył mu niesprawiedliwość, stary posiadał znajomości, więc proces to wyrok, synowi nie pomogli obrońcy, choć kiedyś obiecali, sędzia młotkiem zarządził - syn za kratami
W ciemnej, zimnej, małej celi 6 lat przesiedział w samotności i zdawać by się mogło, że o nim zapomnieli a on ciągle w sercach, myślach i na ustach ludzkości wtem przyjechał wujek Józek który miał wąsy, ale nie chodził z nimi do fryzjera czerwonych róż mu przywiózł wózek i wyciągnęli go z paki, czerwone buraki
Dziś świętujemy jego 95 urodziny, jest wolny, jest szczęśliwy, dziś świętujemy nasze 95 urodziny, jesteśmy wolni, jesteśmy szczęśliwi, choć nie miał granic żył wolnością bez granic, choć był zwyciężani chodzi między zwycięzcami, choć nie mieliśmy granic, wolności mieliśmy bez granic, choć byliśmy zwyciężani, jesteśmy zwycięzcami, dziś świętujemy jego 95 urodziny, jest wolny, jest szczęśliwy, dziś świętujemy nasze 95 urodziny, jesteśmy wolni, jesteśmy szczęśliwi, choć nie miał granic żył wolnością bez granic, choć był zwyciężani chodzi między zwycięzcami, choć nie mieliśmy granic, wolności mieliśmy bez granic, choć byliśmy zwyciężani, jesteśmy zwycięzcamiTeksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.