Jestem normalny - powtarzałem to jak mantrę, ale równie dobrze monologiem mogłem raczyć ścianę i tak krzyczałem, mijając po drodze kolejne sale ja i dwóch pseudolekarzy - idziemy dalej, spacer po oddziale to jest przez mękę droga, bo trzymają mnie za ramię, a ich cel to Golgota, moja Golgota, cała w białych kolorach, prowadzą do niej pozbawione klamki wrota, wrzucili mnie za drzwi, byli nadal obojętni, a zgrzyt zasuwy drzwi to morderca nadziei, pokój był cały biały, jakby malarzem był Ostry, a lokatorzy to ściany - chyba będę samotny, staropolskie "kurwa" chciałoby się krzyknąć, ale jak będę grał durnia nie wypuszczą mnie szybko, nie jestem wariatem, ktoś to zauważy zaraz, ej straże, chcę się widzieć z kierownikiem szpitala!
Witamy w Wieży Błaznów, tu komitet powitalny, to jest dom wariatów, ale też więzienie, poza tym nie wyjdziesz stąd łatwo, tutaj są kraty, tu są strażnicy, klucze, monitoring i zamki, to miejsce dla idealistów z planety Ziemia, tych co poświęcą wszystko dla dobra człowieka, przychodzą znikąd, a kończą tu, teraz, bo każdy wie, że bez nich szybko ten świat umiera
Minęły dni, a ja siedzę jak siedziałem, jestem zły, a "zły" to eufemizm (naprawdę) i wtem wzrok na drzwi, uchylają się nagle i staje człowiek w nich, ukazując facjatę, No w końcu - pomyślałem w duchu, zrozumieli błąd swój i przeproszą mnie ze skruchą, odejdę w siną dal i tyle mnie widzieli, adieu, nara - myliłem się, żebyście wiedzieli, bo doktorek z uśmiechem pokazuje swoje zęby, co sprawia, że moje pięści chcą dotknąć jego szczęki i oznajmia, mówiąc tym przesłodzonym tonem, że zaczęła się integracja i muszę iść jego tropem, no już zapierdalam - był na to gotowy, bo zza jego pleców wyszło dwóch drabów, dwumetrowych widocznie mają tu deficyt cycatych pielęgniarek, tak myślałem, gdy prowadzili mnie na główną salę
Witamy w Wieży Błaznów, tu komitet powitalny, to jest dom wariatów, ale też więzienie, poza tym nie wyjdziesz stąd łatwo, tutaj są kraty, tu są strażnicy, klucze, monitoring i zamki, to miejsce dla idealistów z planety Ziemia, tych co poświęcą wszystko dla dobra człowieka, przychodzą znikąd, a kończą tu, teraz, bo każdy wie, że bez nich szybko ten świat umiera
Sala w kształcie koła, brak możliwości ucieczki, pełno ludzi dookoła, a każdy pierdolnięty, coś jakbyś trafił do sejmu, umierając z nudów, to był prawdziwy cmentarz ludzkich mózgów, jeden myślał, że lata, więc rozpościerał ręce, drugi namiętnie gadał ze ścianą i krzesłem, obok fana Spider-Mana wspinał się po eterze, a czytacz Tolkiena nawijał w iście orkowym dialekcie, było tu z trzech Jezusów, Leonidas i kilku Spartan, przywoływacz duchów, znalazł się nawet miś koala, typ o imieniu Mefisto wołał swojego brata - diabła, a koleś naprzeciwko był magiem, a nawet dzieckiem Bhaala, z początku wydawało mi się to śmieszne i głupie, a potem pomyślałem, że ja zaraz sam pewnie zwariuje, tu nie było zegarków, nie wiem ile wytrzymał mój mózg, ale poległ w starciu, zamienił się w pył i gruz
Witamy w Wieży Błaznów, tu komitet powitalny, to jest dom wariatów, ale też więzienie, poza tym nie wyjdziesz stąd łatwo, tutaj są kraty, tu są strażnicy, klucze, monitoring i zamki, to miejsce dla idealistów z planety Ziemia, tych co poświęcą wszystko dla dobra człowieka, przychodzą znikąd, a kończą tu, teraz, bo każdy wie, że bez nich szybko ten świat umiera
To powinien być koniec, zakończenie w moim CV, nie wiem jakim sposobem, ale mnie stamtąd wypuścili i teraz idę w świat, człowiek z umysłem spaczonym, idę w świat z karteczką z napisem "wyleczony"Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.