[Intro] Robinson Warszawski Samotny jak Robinson na bezludnej wyspie
[Zwrotka 1: Pezet] Jest rok dwa tysiące trzydziesty piąty Jestem poszukiwany listem gończym za poglądy Mam mgliste oczy, jakbym przeżuwał liście koki Jak ktoś, kto żyje w nocy, tak jak dzikie koty, o Telewizyjny przemysłowy system kamer dozorowych rejestruje wszystkie kroki Jesteśmy niewygodni‚ staramy się być niewidoczni Ciężko to zrobić, gdy odkrywa swe różowe loki, o Niebo jest pomarańczowe jak po bombie wodorowej Z chmury pada deszcz‚ który jest brązowy Ona wciąż nosi body, no i nic pod spodem Ale zostawmy pogodę - brakuje wody Antysmogowe filtry mogą ci zaszyć w płucach Na wszystko patrzy neon arcybiskupa I nie wolno wątpić w to‚ że na końcu ulatuje dusza Tam, gdzie nas czeka Wszechmogący A asfalt jest wrzący, idziemy bokiem Pod apteką protest‚ przemówienie słychać z okien Program wyborczy przez główny kanał zbiorczy Przekazuje poseł, który naprawdę jest botem
[Zwrotka 2: Taco Hemingway] Kryminalna Polska Versus globalna wioska Światło billboardów kąsa Okej‚ oto nowa kampania posła Pod apteką ciągle wrzaski, kosa Odkąd już nie ma dostaw On pod skórą ma blady tusz Ona bubblegum róż we włosach Antysmogowa inhalacja PM2.5 płuca chłosta Ten spod dwójki, kurwa, znów się dossał Byku, byku, weź mi tubę obstaw Top pumy, ale dół Lacoste'a Oba te gatunki tylko w książkach Parę złych dni znów w prognozach Będzie kwaśny deszcz, tfu, wodospad Olbrzymi neon z arcybiskupem Ukryty w oczach ma CCTV Ty pytasz co z dietą, alko i gluten Stara Toyota zaś dieslem się żywi Nikt już nie pyta dziś ile kalorii Stoi i krzyczy coś cyberkatolik Wyświetla hologram ryby na stolik Mam stany lękowe, znów rzygam na chodnik, 2k30
(Warszawa)
[Zwrotka 3: Taco Hemingway] Stary dozorca cierpi tu na serca przerost, uh I ledwo dyszy nawet jego e-papieros, uh Ma zamiast nóg protezę, kiedyś megaheros A teraz w kościele, kiedy trzeba klękać - niemoc Metro nie śmiga, bo już od dekady remont Pod ołtarzem cisza, ale na marketach przemoc Znów puste półki, super, są tylko bułki suche Pamiętasz kiedy jadłeś jako dzieciak Kellogg's? A na głośnikach w radio sobie śpiewał Quebo? Ta To były niezłe czasy, ale nie ma tego, bo Ta wieża Babel runęła jak wieża Lego I odrysować tamte czasy trzeba kredą Zabiliśmy świat, wszystko w imię forsy Ale kim ja jestem? Jakimś chłystkiem z Polski? Uh Wszystko kwestią czasu, niech się dziś kończy Kiedy w lustro patrzysz, patrzysz w list gończy
[Zwrotka 4: Pezet] Każdy ma w palcu wskazującym mikrozłącze lub USB Z systemu ci skasują listy gończe za USD Ci goście co lubili drogie Dolce albo UEG Patrol nad nami na flyboardzie sprawia, że się czuję źle Szukają mnie i laski co ma duże D Siedzimy w furze szybkiej, ale starej, coś jak TGV, uh Antysmogowy inhalator z CBD Zdelegalizowany przez cyberkato jak LGBT Goni nam typ co miał ksywę Taco Drony skanują domy z logiem biało-czerwonym I jakiś anonim tam taguje wciąż gestapo W bramie słuchają ziomy Somy Inni puszczają Płomień, o, na starym Sony, o I mają złote zęby, coś jak Pretty Flacko, to To już nasz rewir i nie wjeżdża tutaj państwo Panie władzo, tylko tutaj tańczą
[Outro: Pezet & Taco Hemingway] Rok 2035 Wszystko kwestią czasu, niech się dziś kończy Ta wieża Babel runęła jak wieża Lego To były niezłe czasy, ale nie ma tego Rok 2035 Wszystko kwestią czasu, niech się dziś kończy Ta wieża Babel runęła jak wieża Lego (Warszawa) To były niezłe czasy, ale nie ma tegoTeksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.