Teraz moja kolej koleś, zamykam Cię w piórniku Gdzie jak cyrklem na okrągło składam linijki bez liku Przesiąknięty do szpiku kości gośćmi bez litości Co jak kuszą którą muszą dziurawić moje słabości By krew splamiła chodnik grający rolę orbit Bo jesteśmy planetami na swojej trajektorii Pomiędzy wariantami i na skrzyżowaniu drogi Gdzie sam wybierasz swojej sygnalizacji kolory I weź tu sobie pomyśl, że jesteś daltonistą Co spróbował sił w kostce rubika lecz mu nie wyszło Taka już rzeczywistość, bo kiedy jestem blisko To mój słomiany zapał popycha mnie w ognisko To wszystko to mrowisko, mrówki tworzą widowisko W którym największy osobnik ma zapewnioną przyszłość Więc czemu nie zabłysnąć jak profesjonaliści Z węgla wyszlifować diament przy pomocy linijki Bo świat bez muzyki byłby płytki nic nie warty To ona w tym tarocie przetasowywuje karty Moje buty się zdarły, chyba od stania w miejscu To paradoks bo raczej nie podległyby zniszczeniu Potrzebuję więcej tlenu bo brakuje mi go Jezu Podpowiedz mi jak najłatwiej jest rozwiązać ten rebus Stojąc w cieniu ciężko dostrzec detale tych obrazków Powieszonych przed oczami, pełno jak drogowskazów Pełne od przekazu lecz dla niewidomych chyba Nawijam brajlem, czytam brajlem, jestem brajlem wybacz Opuszkiem palca tańczę walca, parkiet cały w rymach Dobieram kroki tak by nogi wywalczyły finał I nie mam co rozkminiać w niedzielne popołudnie Popodwójnie, popotrójnie mam już chęć rzygać tym gównem Zabijam rapem nudę, a gdy trafi w same sedno Zanotowuje myśli które przed oczami pędzą Mój mentor nakazuje mi znów ulec I jak kule aplikuje Ci to czujesz, że Cię coś od środka truje Pożera Cię jak ghule, w mule postawiłeś nogi Już nie możesz się wydostać, to podwójne dno mój drogi Wiem, jestem jeszcze młody chcę swobody Nim czas zrobi to co w jego mocy pewnej nocy bezlitosnej grozy Chcę jeszcze trochę pożyć żeby dożyć końca świata To motywuje mnie do pracy bardziej niż wypłata A dla mnie to nie strata bo jak katar mam to w nosie Każdy ma swojego kata a przy swojej skroni moździerz I nie ma bata latam po bitach efektowniej Powitaj nowego brata, nazywam się Kain chłopcze Lecą kolejne lata, a ja stawiam progres Zły humor ciągle wraca, przez to czuję się gorzej Więc tworzę, ze mnie wzorzec jest tak na prawdę żaden Więc to robię tak by dowieść, że jestem unikatem Co chroni się przed światem zakładając słuchawki I tuszem jak tematem wypełnia pusty papierTeksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.